Uwielbiam jeżdżenie z bratem do miasta. Jeszcze się nie przeprowadziłam, więc mam około pół godziny autem. Po drodze trochę się nudzę, więc słucham audiobooka Orwella na słuchawkach. Siedzę przez parę godzin w jego firmie, wysyła mnie po drożdżówki czy kawę, ale bardzo mi to pasuje. I tak nie mam nic do roboty. Potem wychodzę sobie na miasto w słuchawkach, po drodze kontynuuję słuchanie Roku 1984 albo włączam Spotify. O jedenastej spotykam się z koleżanką z nowej szkoły (kolejny raz – myślę, że się zaprzyjaźnimy). Włóczymy się po pięknych uliczkach mojego ulubionego miasta i dumnie przechodzimy obok naszej przyszłej, wymarzonej szkoły. Idziemy coś zjeść, oglądamy książki w empiku, etc. Potem się rozstajemy – ona idzie na autobus, a ja idę do brata. Takie dni są moimi ulubionymi.

Ile macie/mieliście osób w klasie w szkole średniej? Pytam z ciekawości.
Ja mam dwadzieścia siedem osób, dziewiętnaście dziewczyn, ośmiu chłopaków.