No dobra… Trzy osoby chciały (dużo…) No więc macie:

Diana McCartney- Wykrzyczała profesor McGonagall, a po sali rozniosły się szepty.
Usiadłam na stołku, a profesorka położyła Tiarę Przydziału na moich kruczoczarnych włosach.
– Od dawna nie było tutaj żadnej McCartney. Trudny wybór, naprawdę trudny…- Usłyszałam mamrotanie w głowie- Nazwisko samo podpowiada, że powinnaś należeć do domu Roveny, ale jednak nie do końca. Inteligencja i to ogromna, ale jednak będzie… GRYFFINDOR!
Po sali rozniosły się szepty typu: Ale jak to możliwe? lub Ona i Gryffindor?
Nie zwracałam uwagi na to szeptanie, zadowolona udałam się w stronę wiwatujących Gryfonów.
– Kto by pomyślał, McCartney w Gryffindorze?- Zaśmiał się mój przyjaciel, Remus Lupin.

To są na razie początki, napiszecie czy się podoba i czy ciekawe. Jak ktoś się domyśla o co chodzi niech pisze..