Temat mieszkańców (notabene fikcyjnych , ale pomińmy ten fakt) Grimmuald Plac 12 w Londynie jest dość popularny w fanfiction. Ja postanowiłam pisać z perspektywy Walburgi, a właściwie jej sumienia. Chociaż to nie musi być sumienie. Może być anioł stróż, podróżnik w czasie, kawałek niezardzewiałej duszy lub jakakolwiek mara. Dowolna interpretacja, Kochani.

Nie chciałam zmienić tego w beznadziejnie nudne fanfiction i skupić się na dodatku, jakim jest fandom. Właściwie główną postacią mogłaby być inna despotyczna, zgrzybiała i, w gruncie rzeczy, zagubiona we własnych niciach manipulacji niewiasta. Mam nadzieję, że nie przeszkadza oryginalna forma monologu, a właściwie jednostronnego dialogu. 

I ostatnia kwestia do wyjaśnienia – wiśnie. Nie mam pojęcia, dlaczego wiśnie. Pewnie dlatego, że wiśnie = krew. Wiśniowy to dość ciemny odcień czerwieni, więc może dlatego. 

I to chyba na tyle. Czekam na Wasze opinie 

PS: Ten wpis jest chyba niepotrzebny, ale sądzę, że dobrze uzupełnić opowiadanie. To na wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwości, o co chodzi. 
PS 2: Kiedy piszę "opinie", nie czekam na uznanie opowiadania za śliczne bądź interesujące. Czekam na szczere opinie i odczucia.