Tutaj spoilerek :)

„Cóż, nie miałam bladego pojęcia, gdzie się znajduję. Poruszyłam lewą ręką, jednocześnie wydając ze swoich zawiasów koszmarne trzeszczenie. Zmrużyłam oczy na dźwięk wspomnianego trzeszczenia. Lewa ręka była pokryta trzydziestoletnim kurzem, smarem, który cieknął przez te trzydzieści lat z rur, nieznanego pochodzenia rdzawą pastą i, rzecz jasna, rdzą. Uruchomiwszy drugą rękę, nie wyglądającą lepiej, starłam warstwę brudu, odsłaniając matowy, czarny metal. Owy czarny element po chwili spadł, pokazując złote wiązania, kabelki i mechanizmy”

No cóż, za dwa tygodnie ferie! A w między czasie konkurs z matematyki, który chyba jest wytworem mojej głupszej półkuli mózgu, bo ta zdrowa by w życiu na to nie wpadła.
Serio, pomocy, ta FNAF’owa gorączka jest coraz silniejsza… mamy na koniec lutego bal karnawałowy na pożegnanie podstawówki, a ja całe dnie siedzę w piwnicy i kostium robię. Więcej zdradzę później, bo na razie to szukam jeszcze materiałów.
Ahh… ja ja kocham te lagi FNAF’a, kiedy Foxy ci wpadnie do biura a ty zatrzaśniesz mu drzwi przed nosem…