Hej, witam wszystkich :DD
Udało się, po 3 lekcjach zjechałam sama wiele razy (XD jakieś 3 razy się wywaliłam). W sumie jeżdżę szybko i pokracznie, ale to i tak o wiele więcej, niż mogłam się spodziewać po tych trzech lekcjach, więc się niesamowicie cieszę. Tylko niestety mój instruktor miał kontuzję (byłam przy tym), a naprawdę był świetny, ale wygląda na to, że wszyscy są na tym stoku (alert–reklama XD) Naprawdę polecam tą stację do nauki, w Kazimierzu Dolnym. Miasto prześliczne, w zimie duże wolnych pokoi, jedzonko smaczne i stok świetny. No w każdym razie teraz chyba już nie wstanę, bo się tak zmęczyłam i bardzo się z tego powodu cieszę, bo znaczy, że jest progres. Pierwsza lekcja w sumie wyglądała tak, że trochę jeździłam po oślej łączce (taka miniaturowa trasa), a potem mój instruktor zdecydował się wziąć mnie na taką prawdziwą trasę, na 1 lekcji XDDD na orczyku się wywaliłam bardzo śmiesznie, bo mi się narty skrzyżowały, ale jakoś dobrze mi szło. Na drugiej lekcji zrobiłam już równo trasę niebieską, żółtą iii… czerwoną xD
Także jak dzisiaj mnie taki inny instruktor pytał, czy już jechałam w ogóle z tej góry, to mogłam się pochwalić XDDD Na trzeciej lekcji już jechałam równoległymi nartami, skręcałam na krawędziach i mi się wydawało, że bardzo dobrze to wygląda, aż do momentu gdy zobaczyłam filmik jak zjeżdżam XDDD Ogólnie na pierwszej lekcji bałam się prędkości i skrzyżowania nart, na drugiej orczyka i prędkości, a teraz już tylko innych ludzi, żeby na nich nie wpaść, także chyba spory progres. A uczucie jechania, zjeżdżania, gdy mi się idealnie skręt uda, gdy wjeżdżam na orczyku, a tam zachód słońca, a wreszcie, gdy jadę szybko i wiem, że mam nad tym kontrolę… kocham to