Formidulosus| rp | #2 |

31 października, Halloween, godzina 21:37

Cała grupa kierowała się wzdłuż głównej ulicy. Pukali do wszystkich domów i już mnóstwo razy zadali pytanie "cukierek albo psikus". Torebki, koszyki i worki mieli pełne słodyczy. Kilka razy zdarzyło się ludzie, którzy przeganiali ich ze swoich posesji. A oni odwdzięczali się ozdabiając drzewa na ich podwórkach papierem toaletowym lub obrzucając płoty jajkami. W międzyczasie radośnie rozmawiali, śmiali się oraz przekomarzali. Nicky trzymał się w środku wesołej gromadki, jak najbliżej Damiena ściskając w ręce telefon z odpaloną latarką. Uliczne latarnie święciły jasno, a miasteczko mimo późnej pory tętniło życiem dzięki przebranym w kolorowe stroje dzieciakom. W końcu dotarli do lasu. Normalnie ominęliby to miejsce szerokim łukiem. Jednak zainteresowało ich stojące między drzewami dziecko. Podeszli bliżej, ale było zupełnie samo. Nigdzie w krzakach nie ukrywali się jego opiekunowie. Dziewczynka była mała, na oko sześcioletnia. Miała długie, jedwabiste, gęste czarne włosy i bystre brązowe oczy. Skóra lekko opalona, a ubrana była w niebieską sukienkę oraz zielone adidasy na rzepy. Wyciągnęła rączkę przed siebie jakby na coś wskazując. Wtedy wyraźnie zauważyli, że na nadgarstku ma papierowa bransoletkę z rodzaju tych, które rodzice zakładają pociechom w razie gdyby zgubiły się podczas wakacji. Po jednej stronie napisane na niej było imię "Isabel", a po drugiej numer telefonu.