Kurcze, byłam dziś na zakupach, po jedzenie oczywiście, bo jednak coś jesc trzeba i ogólnie nie wychodzę z domu bez potrzeby, ale hmm teraz zabawnie wyglądają te zakupy. Fajnie, że dbają o środki bezpieczeństwa i pilnują ile ludzi wchodzi, ale oczywiście stare dziadki muszą walić tabunami, bo wcale nie mają sklepów na indywidualność w godzinach 10-12, a najgorsze jest to, że nie respektują oni zasady minimum metra odległości od drugiej osoby i szarżują z tymi wózkami całą alejkę, jakby to były jakieś wyścigi, mają gdzieś czy się niemal otrą o kogoś przy okazji o metrze odległości nie wspominając. Ja rozumiem, że każdy może potrzebować coś dokupić, ale kurde mamy taką a nie inna sytuację i wypadałoby respektować pewne zasady w zaludnionym miejscu, ale nie, po co? To ich przecież nie dotyczy, nie ich zmartwienie i nie ich sprawa. Jak mnie czasem ludzie denerwują, no naprawdę… I z tego co słyszałam, to działo się tak w wielu miejscach. Mam wrażenie, że chyba mam inteligentniejsza babcie niż reszta tych osób 60+ bo ona z domu nie wychodzi, w sumie jakby chciała to i tak bym jej nie puściła, ale przynajmniej nie muszę się wykłócać. Jestem tylko jednego pewna, gdyby ludzie nie zachowywali się tak, że to ich nie dotyczy i bardziej uważali, to możliwe, że epidemia nie rozwijała się tak szybko, no ale cóż, za ignorancję trzeba płacić. Przynajmniej nie brakuje już zbyt wielu produktów w marketach, a przynajmniej w moim wszystko uzupełnili po panice i masowym wykupywaniu wszystkiego.