Patryk

Virnette

Patryk

Virnette

imię: 𝒅𝒆𝒍 𝒌.

miasto: los śVIRos

o mnie: przeczytaj

3238

O mnie

𝐮𝐦𝐢𝐞𝐫𝐚𝐦, 𝐰𝐫𝐨𝐜𝐞 𝐩𝐨𝐳𝐧𝐢𝐞𝐣 𝐨𝐤?

Ostatni wpis

Virnette

Virnette

czy ktoś tu jeszcze jest? Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Virnette

Virnette

AUTOR•  

Drodzy wegetarianie!

Jeśli stęskniliście się za smakiem mięsa, a żal Wam zwierząt, sięgnijcie po chińskie zupki – według producenta, niektóre smaki nazwane jako „złoty kurczak” lub „pikantny kurczak”, smakują jak mięso. Jedno opakowanie kosztuje 1,50 zł, do zrobienia wystarczy wrzątek, którego mamy pod dostatkiem – jedna zupka to 350 kalorii, więc spokojnie wytrzymacie na tym pół dnia. To tyle co pączek, po pączku raczej głodnym się nie jest. Szkoda, że nie wymyślili bezglutenowych zupek chińskich. Ostatnio sobie przypominałam smak konserwantów i ulepszaczy, a w moim umyśle jak się okazało, czaił się smak chińskich zupek (genialnie rozgrzewają po nartach, polecam tym co mogą). Ale przynajmniej nie jem niezdrowego żarcia, jestem fit i wogóle. Ostatnio znalazłam czekoladę bez swoich alergenów, więc wcinam i wcinam 🍫. To jednak nie oznacza, że porzucam plany bezglutenowej restauracji, bo niestety nie istnieją hot dogi bez moich alergenów – głównie dlatego, że wszystkie parowki mięsne i sojowe zawierają albo gluten, albo mleko, bo bułki do hot dogów to jeszcze się znajdą. Kolejnym problemem jest bezglutenowy ketchup bez mleka, orzechów i gorczycy. Ostatnio opracowałam recepturę na sos pomidorowy, który łudząco go przypomina – oto czym zajmuje się Virnette w przerwie od robienia quizów. Odkryłam jeszcze wegańskie jogurty sojowe bez swoich alergenów – na soję na szczeście uczulona nie jestem, ulga, bo wtedy ta dieta byłaby głodówką opartą na sałacie. I na brukselce, bo jestem fanką brukselki, choć większość ludzi jej nie cierpi.

Ostatnio kuzynka dietetyk zabroniła mi pić soki owocowe. Możecie to sobie wyobrazić? Uznała, że soki owocowe są niskokaloryczne i szybko sycą, więc nie powinnam ich pić, skoro muszę zwiększać kalorie. Ona chyba nie wie, że „niezdrowa” kawa ze Starbucksa ma mniej kalorii od tego soku, więc wcale taki dietetyczny to on nie jest… Poza tym, co o mnie powie nasza bogini, marchewka Marysia? Ku jej czci upiekłam dziś kilka marchewek do obiadu, skoro nie mogę pić z nich soku. Myślałam, że dziś będę się odżywiać wegańsko, ale sami wiecie jak to się kończy, gdy głodna po składającym się z sałaty śniadanku Virka dorwie dorsza. Mmmmmm, dorsze są najlepsze. Nie to co te rtęciowe łososie i inne sardynki z puszki. Dorsze to przynajmniej da się jeść – zwłaszcza, gdy jest się głodnym po sałacie.

Najgorzej to jest wtedy, gdy przychodzę do szkoły, wszyscy wyciągają swoje kanapki, drożdżówki i inne Snickersy, a ja żłopię wodę hektolitrami. Ewentualnie zjadam bezglutenowe sucharki, a ci ludzie mi się przyglądają jak idiotce. Pewnie przyglądaliby mi się jak wcieleniu fit, gdybym nie wyglądała jak zombie po głodówce. Walić wygląd, liczy się zdrówko. Zdrówka co prawda też nie mam, więc uznajmy, że liczy się charakter. Charakter to ja mam nie byle jaki – idealnie zwariowany, z nutą psychopaty, kwintesencja wszystkich wariatów. Potem przychodzi taki człowiek do pediatry, a ten mu daje skierowanie na oddział psychiatryczny, ale co tu począć…

Ojoj, zagapiłam się, jest 4 nad ranem. A jeszcze wypadałoby coś obejrzeć, albo posłuchać przynajmniej jednej piosenki… Nie chce mi się, lepiej poleżę. I pomyślę jakie niezdrowe żarcie mogę wcinać wraz z innymi na przerwie, bo czekolada z wielkim napisem „BIO, EKO, VEGAN, GLUTEN & DAIRY FREE, NO SUGAR ADDED” raczej się do tego nie zalicza. Pora opracować recepturę na domowe zupki chińskie – wpadajcie na zupki chińskie do restauracji Virki.

A co do nazwy naszego psycho-baru, co powiecie na „U Virki”? Ewentualnie „Virka and friends”. Głosujcie która lepsza, otwieramy biznes 🤣

~ Vi

Odpowiedz
6
Virnette

Virnette

•  AUTOR

@Anli310
I w każdym następnym jak wszyscy inni fanowie naszej restauracji 😆

Odpowiedz
1
Virnette

Virnette

•  AUTOR

@KotzCheshire
Więc otwieramy 😂

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (3)
Virnette

Virnette

AUTOR•  

Jesteśmy wobec siebie zbyt krytyczni.
Patrzymy w lustro i widzimy w nim siebie, której nienawidzimy. Mamy w głowie wszystkie przykre słowa skierowane do nas, to one zagłuszają wszystkie pozytywne myśli czyniąc świat dookoła pozbawionym barw. Patrzymy w lustro i widzimy wyblakłych ludzi, którzy wcale nie powinni się w nim znaleźć. Gonimy za ambicjami, a sami zapominamy czym są marzenia. Uciekamy przed natłokiem problemów, ponieważ nikt nas nie nauczył jak z nimi walczyć. Nie jesteśmy akceptowani nawet przez samych siebie, a ludzie wokół chcą, abyśmy bez ustanku zmieniali się… Na lepsze? Niekoniecznie. Nie każda zmiana, którą ludzie próbują nam wcisnąć jest dla nas dobra.

Nie zastanawiamy się nad tym, czy lubimy siebie, ponieważ chcemy, aby to inni nas lubili. Chcemy, aby to inni uważali nas za pięknych i mądrych, całe życie dążymy do ideałów zapatrzeni w zdjęcia z kolorowych czasopism. A gdyby tak odkleić od nich wzrok… I spojrzeć na życie własnymi oczyma nie kwestionując ani chwili dłużej zdania innych?

Widzicie, sama też mam problem z ciągłym pragnieniem bycia idealną – to chyba dlatego tak często poruszam ten temat we wpisach i opowiadaniach. Sama też nie mogę przestać marzyć o idealnym życiu rodem z internetowym zdjęć, też nie mogę przestać przejmować się swoim wyglądem. Jednakże ja nie zwracam uwagi na to, co pomyślą o mnie inni i nie powiem, że jest to lepsze. Sama również mam swoje ideały odnośnie idealnego domu, twarzy i ciała, dążę do nich bez przerwy, ale to nic innego jak chora ambicja. Nienawidzę tej cząstki siebie, przez którą nie mogę siebie zaakceptować, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że inni nie zrobią tego za mnie.

Chcę porzucić wszelkie niezdrowe ambicje, a uzyskać cele i marzenia. Chcę do nich dążyć z uśmiechem, a nie grymasem na twarzy, ponieważ po drodze też chcę przeżyć mnóstwo wspaniałych chwil.

Świat nie kończy się na ideałach. Za nimi jest coś jeszcze: marzenia, które naprawdę są warte spełnienia. I wierzcie mi, one na nas czekają. Ale nie przyjdą do nas same, jeśli to my będziemy czekać na nie. Marzenia lubią, kiedy je się spełnia, a nie kiedy one spełniają ciebie. To właśnie ta ledwo zauważalna różnica pomiędzy ambicją a marzeniami – mając ambicję oczekujesz ciągłej satysfakcji, a marząc to satysfakcja oczekuje na ciebie tam, gdzie czają się marzenia.

~ V.

Odpowiedz
1
Shinmei

Shinmei

Uła, jaki piękny wystrój! 😍

Odpowiedz
1
Virnette

Virnette

•  AUTOR

@Shinmei
Dziękuję 😘

Odpowiedz
2
Virnette

Virnette

AUTOR•  

Właśnie wróciłam od lekarza. I, wow, to nie była kolejna psycholekarzyna, pierwszy raz trafiłam na normalnego specjalistę. Niczego nowego się nie dowiedziałam: „tak, masz alergię, nie, nie wyleczę tego”. I… Powiedziała też, że powinnam na jakiś czas pójść na Oddział, bo moje reakcje alergiczne są zbyt gwałtowne, abym dawała sobie z nimi radę sama. Nienawidzę tego łażącego za mną ryzyka, przez które w każdej chwili mogę stracić przytomność. N i e n a w i d z ę. I nienawidzę swoich alergii, przez które prawdopobnie trafię do szpitala.

Posłucham muzyki, poleżę, uspokoję się. Wdech, wydech, szpitale nie są takie straszne. To będzie tylko kilka dni. Tylko kilka dni.

Przepraszam, muszę kończyć… Muszę poukładać sobie wszystko w głowie. Nie będzie źle, każda porażka prowadzi do większego sukcesu. Wezmę się w garść… I może powrócę do pisania, ponieważ nie napisałam ani słowa odkąd zaczęłam się czuć gorzej. Mam tyle pomysłów i cały czas kolejne badania i diagnozy przeszkadzają mi w spisaniu ich. Wrócę, dam sobie radę… Bez względu na to, co się stanie – będzie dobrze ❤

~ Viress

Odpowiedz
10
Virnette

Virnette

•  AUTOR

@Anli310
O tak, nareszcie znajdę jakąś pożądną nazwę 😂

Odpowiedz
2
Virnette

Virnette

•  AUTOR

@FallenPuppeteer @Shinmei @Anli310
Dziękuję, kochane jesteście ❤❤❤

Odpowiedz
3
pokaż więcej odpowiedzi (4)
Virnette

Virnette

AUTOR•  

Jeśli kiedykolwiek byliście zadziwieni swoimi rodzicami, to witam w klubie. Moja mama na przykład uznała dziś, że fajnie by było, gdybym została blogerką promującą bezglutenową żywność. Okej, zdawałam sobie sprawę z tego, że nie jest asem w rodzicielstwie – dzień w dzień stara się mnie przekonać, abym została modelką, niegdyś wręczyła mi garnek w prezencie, a kiedy w Splicie dostałam udaru słonecznego powiedziała, żebym się postarała jak najszybciej dojść do samochodu, bo do domu zostało nam zaledwie piętnaście godzin drogi. Ale dzisiaj no to… No przesada. Ja i blogowanie. No ludzie, ratujcie. Ja rozumiem jeszcze jak ona chce, żebym była modelką – tam lubią wysokie, wychudzone niczym szkielety dziewczyny, więc się nadaję. Ale ja i blogowanie… Dżizas. Musiałam się tym z Wami podzielić, serio. Wyobraźcie sobie, blogerka Virnette promująca wegetariańską żywność bez glutenu, orzechów, gorczycy i laktozy. Ciskająca przepisami niczym Smok Wawelski kulami ognia, wiedząca gdzie kupić najlepszą bezglutenową mąkę, znająca skład każdego chleba bez alergenów. No sami pomyślcie. Nie tak źle, co nie? Ale ona niestety nie wie, że z bloga to ja zrobię pośmiewisko kiedy zacznę wtrącać swoje mądrości życiowe. I w tym leży problem.

Zaraz wygoogluję poradnik „jak nie zepsuć bloga”, bo sami wiecie, ja to ja 😂. A na razie idę spać, bo zaraz wstanie słoneczko, tak na ogół. Jutro (a właściwie dzisiaj) idę do jakiegoś wybitnego alergologa, do którego jakimś cudem dostałam się z dnia na dzień, choć ludzie czekają na termin latami (to pewnie przeznaczenie). Ciekawe, czy to będzie kolejny psycholekarz, który karze mi iść do solarium z alergią na Słońce, albo stwierdzi, że mam anoreksję (przyszłam niegdyś do pediatry pytając go o to jak zatrzymać wagę, ten powiedział, że mam anoreksję, skoro chudnę). Aha, i tak wogóle, jeśli marzy się Wam spalanie jednego kilograma dziennie to idźcie na rowerek. Dzisiaj uznałam, że skoro zatrzymałam wagę to może nareszcie będę mogła zacząć się ruszać, przejechałam 3 kilometry, wróciłam kilogram chudsza. Potem obżerałam się pizzą, może wróci (walić to, że w całości miała 600 kalorii i od tego raczej nie przytyję). Dobra, idę spać. Jutro napiszę czy lekarz był kolejnym psycholekarzem.

Baju baju,
~ Vir.

Odpowiedz
4