Ziomeczki, szybkie pytanie. Chcecie jeszcze Above the Horizon? Chwilę nie było tej serii i zastanawiam się, czy ktoś jeszcze ją pamięta. Tak lub nie

Hej kochani. Ten wpis będzie smutny i poważny, tak z góry ostrzegam.

Pewnie część z was słyszała o wypadku na Giewoncie. Jeśli nie to w skrócie. Była straszna burza i w Giewont uderzyło kilka piorunów. Ludzie (co najmniej 4 osoby) zginęli, w tym nastoletni chłopiec. Słuchajcie. To nie jest zabawa, burza to naprawdę coś niebezpiecznego, a ludzie zdają się o tym zapominać. Ale ci sami ludzie spanikują, kiedy zrobi się gorąco. Skąd to wiem i dlaczego się wymądrzam? Bo zrozumiałam jak blisko dzisiaj było. Bo chodzi o to. Ja byłam dzisiaj w górach. Miałam iść właśnie na Giewont. Ostatecznie stwierdziłam z mamą, że nie, bo są tam chmury i nic nie będzie widać. Wybrałyśmy więc żeby iść na Sarnią Skałę. Wszystko fajnie, ładnie było. W niektórych miejscach było serio stromo, a kamienie były wyślizgane, więc trzeba było naprawdę uważać jak się szło. Wyżej ludzie musieli się przepuszczać, bo tylko jedna osoba mieściła się na szlaku. Kolana trzeba było podnosić ponad biodro, żeby przejść wyżej. Słuchacie. Kiedy schodziłyśmy z tej Sarniej Skały zaczęła się burza. Nigdy nie widziałam, żeby burza zaczęła się tak szybko, jak pstryknięcie palcem. Ale jak uderzyło to wszyscy wokół się obsrali. I wcale się nie dziwię. NIGDY, absolutnie NIGDY nie słyszałam takiego jebni****. To nie był ten głuchy grzmot, który słyszy się z łóżeczka pokoju. To był trzask, dosłownie było czuć tę moc, tą siłę. Od tego dźwięku włosy jeżyły się na ciele, a krew marzła w żyłach. Takie coś trzeba usłyszeć, żeby zrozumieć. W jednej chwili leśne ścieżki zamieniły się w potoki, takie same jak ten, który płynął kilka metrów obok. Burza zastała nas jakoś w tym momencie zw którym weszłabym na szczyt Giewontu. Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybym się na to zdecydowała. Co było najgorsze to to, że ta burza nadeszła nagle, w jednej chwili była bardzo daleko, a w drugiej tuż nad nami. (jeśli ktoś nie jest pasjonatem gór, nadmienię tylko że Sarnia Skała leży obok Giewnotu) Wracając widziałam jak lata helikopter ratunkowy. Myślałam, że coś się mogło stać, ale za nic nie spodziewałam się ofiar śmiertelnych. Dopiero kiedy wróciłam do Zakopanego mój przyjaciel mi o tym powiedział. Co jeszcze dziwniejsze, burza była nad Giewontem, a nam w apartamencie wywaliło korki. Wiem że część z was mi w to nie uwierzy. To już wasza sprawa, ale sama jestem zdziwiona, bo wiecie. Akurat wtedy. Sami rozumiecie.

Kochani, do czego dążę tym wpisem? Chodzi o to, że nigdy nie wiecie. Nie igrajcie z przyrodą, bo to totalna głupota, nie odwaga. Odwaga to umiejętność panowania nad strachem, ale nie wpierw specjalnie to wywołując. Nam często wydaje się, że co się może stać? Ale to jest żywioł i takie są fakty. A dziś jestem aż przerażona jak było blisko. Gdyby nie te chmury na Giewoncie mogłabym być kompletnie gdzie indziej. Pamiętajcie – uważajcie i zawsze przemyślcie coś trzy razy. Bo młody człowiek nie wierzy, że coś mu się może stać. On chce przygody. Ale nie pozwólcie, żeby ta przygoda się dla was tragicznie skończyła

Dziękuję tym co wytrwali do końca
~Libera

Kochani wybaczcie mi tą małą nieaktywność, poprawię się, obiecuję. Po prostu nie mam teraz na to czasu. Np wczoraj pracowałam od 12 do 22,wiec sami rozumiecie. Dzisiaj mam na 7, więc jak wrócę to coś wam wrzucę, najpewniej WE :)