Corka_Krola

Corka_Krola

imię: Klara-jasna, czysta

o mnie: przeczytaj

0

O mnie

Jestem osobą wierzącą, a nawet bardzo. Chciałabym na tym profilu zająć się mówieniem o Bogu, który jest moim dobrym Ojcem. Będę tu mówić do ludzi, którzy chcą tego słuchać, bo wiem, że jak ktoś jest zdecydowany na nie, to ja mu nie pomogę. Może w... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Corka_Krola

Radujmy się, gdyż zmartwychwstał Jezus, nasz najdroższy Nauczyciel! Pamiętajmy, że w... Czytaj dalej

Ulubieni

Corka_Krola nie ma ulubionych autorów

Ulubione

Corka_Krola nie ma ulubionych quizów

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Ostatni wpis autora: Wyświetl wpisy autora

Corka_Krola

AUTOR•  

Radujmy się, gdyż zmartwychwstał Jezus, nasz najdroższy Nauczyciel! Pamiętajmy, że w Wielkanocy nie chodzi tylko o spędzenie czasu z rodziną (choć to także jest ważne), ale o Jezusa! Wielkanoc to najważniejsze święto dla wszystkich chrześcijan. Jezus oddał życie za nas, byśmy mogli radować się życiem wiecznym. I zmartwychwstał, dokonał czegoś niemożliwego z punktu widzenia człowieka.
Niechaj w naszych sercach zagości Wiara, Nadzieja i Miłość, wszystko razem i z osobna, gdyż to trzeba mieć, jeśli chce się być dobrym chrześcijaninem. Błogosławieństwa Bożego i wielu łask życzę z okazji tego cudownego, radosnego Dnia Nadziei, Wiary i Miłości.

Chrystus zmartwychwstał, Alleluja!

Odpowiedz
Wszystkie wpisy:

Corka_Krola

AUTOR•  

Ostatnimi czasy raz na jakiś czas wdaję się w dyskusje o Bogu. Wyrażam swoje poglądy na temat aborcji, eutanazji, lgbt i innych pomysłów postępu. Staram się też wskazywać drogę osobom, które są ateistami (wierzących w innych bogów jeszcze nie spotkałam, a nie… Jedna dziewczyna, którą spotkałam gdzieś na krańcu internetu wierzyła w bogów greckich). Do tej pory rozmawiałam z kilkoma osobami na tematy wymienione wyżej, ale osoby, którym miałam wskazać drogę były tylko dwie. Tak, tak… Różnych ludzi spotkałam, ale w życiu kogoś takiego, kto uważa, że byłby lepszym Bogiem, niż nasz Pan! A przynajmniej nikt się do tego nie przyznawał. Aż do tego tygodnia. Był to dwunastolatek. Najpierw napisał gdzieś pod postem na fb dla czego nie lubi Boga, napisał, że gdy dorośnie chce dokonać apostazji. Ogólnie wypisywał przeróżne okropności. Błagałam go, by się ze mną skontaktował na priv, co też uczynił. Ja postarałam się odpowiedzieć na jego pytania o Boga. On chciał dowodów. Ale ja nie mogłam mu ich dać. Wysłałam mu tekst o Całunie Turyńskim, ale choć to było coś konkretnego, on stwierdził, że to nie prawda, bo oglądał jakiegoś youtubera, który mówił, że Całun to podróba. Wysłałam mu różne filmy, dzięki podobnym moja przyjaciółka się nawróciła. Opowiedziałam mu anegdotkę o Bogu, że nie można powiedzieć „uwierzę, jak zobaczę” bo to zupełnie jak „uwierzę, że Polska jest w stanie wygrać mecz, dopiero, jak wygra”. Kiedyś może głębiej ją przytoczę, bo jest bardzo ciekawa. Ja… Naprawdę robiłam, co w mojej mocy. On twierdzi, że dołączył do chrześcijańskiej grupy na fb, jak był jeszcze chrześcijaninem (dołączył miesiąc temu) a od Boga odwrócił się, bo miał skrupuły. Chciałam mu pomóc. Ale na końcu okazał się być trollem. Ludzie spod tego komentarza, od którego się zaczęło ostrzegali, że to tylko troll, ale ja chciałam spróbować. Podobno to prawda, że ma 12 lat, i w ogóle. Przeprosił za to, że później jeszcze się zachował chamsko wobec mnie. Muszę mu wybaczyć. A teraz najważniejsze. Mam wrażenie, że robiłam to wszystko tylko na pokaz. Nie dla niego, jego duszy, nie dla Boga, ale na pokaz, żeby pokazać, jak ja potrafię się zlitować nad biednym poganinem. A przecież chciałam dobrze… Czy ja… Czy ja naprawdę to robiłam tylko na pokaz?

Odpowiedz

Corka_Krola

AUTOR•  

Niegdyś tęcza była symbolem kary zesłanej przez bogów na ludzi. To rzekomo za pomocą ręczy mieli zsyłać pioruny.
Bóg zmienił znaczenie tęczy dzięki obietnicy danej Noemu. Od tej chwili tęcza stała się symbolem przymierza między Bogiem a ludźmi. Symbolem pokoju i radości.

Odpowiedz
1

Corka_Krola

AUTOR•  

„Urodzenie dziecka z bezczaszkowiem to akceptowanie życia z jego blaskami i cieniami. Moje dziecko nie miało wady bo tak chciałam. Ja je kochałam, mimo, że miało wadę.
Państwo nie ma mocy uchronić kobiety przed usłyszeniem diagnozy ‘wada letalna'. To ta chwila w gabinecie jest godziną zero. Momentem gdy ziemia usuwa się spod nóg. Niezależnie od tego co zrobimy później, ta tragedia i ból w każdej kobiecie zostaje. Aborcja ze względu na wadę letalną nie jest pomaganiem kobiecie, a wobec dziecka jest fałszywym miłosierdziem
Bardzo ucieszyłam z wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Dzieci obarczone dużymi wadami zyskały podmiotowość. Uznano, że one są, istnieją i są ludźmi. Teraz rodzic nie będzie musiał walczyć o swoje chore dziecko.
Około 10 tygodnia ciąży lekarz w badaniu rozpoznał, że Anielka ma bezczaszkowie, czyli wadę letalną. Drugi lekarz też to potwierdził. Moment diagnozy był bardzo bliskim zetknięciem się z rzeczywistością aborcyjną. To było tak mocno przekazane jakby chcieli powiedzieć „no szkoda, do usunięcia”, z takim wydźwiękiem porażki. Tym, co mnie uderzyło i dotknęło było potraktowanie tej ciąży jako porażki, a dziecka jak części tak zniszczonej, że trzeba ją usunąć, bo naprawić się przecież nie da. Wtedy też lekarz zapytał, czy zgodziłabym się na terminację. Szybko i zdecydowanie odpowiedziałam, że absolutnie nie. Aborcja to było jedyne zaproponowane rozwiązanie. Dopiero mój zdecydowany sprzeciw sprawił, że zaczęliśmy rozmawiać inaczej. Ale każda nowa informacja, to była odpowiedź na moje pytanie. Musiałam się dopraszać, żeby się czegoś dowiedzieć, żeby dokładniej poznać ten temat, czego mogę się dalej spodziewać, co mam robić. Pytałam lekarza przy wypisie, czy zna przypadek, w którym dziecko z bezczaszkowiem przeżyło poród – odpowiedział, że nawet jeżeli przeżyje, to „pocierpi, pocierpi i umrze”. Ta postawa nie była wyjątkiem – inny lekarz w tym szpitalu potraktował mnie jako kobietę, która dla fanaberii funduje dziecku cierpienie…
Na szczęście znalazłam lekarza, który nasze dziecko potraktował podmiotowo, jak drugiego pacjenta. Chodziliśmy na wizyty jako dwójka pacjentów. Na pierwszej wizycie dostaliśmy namiar na hospicjum perinatalne i tam przyjęto nas z otwartymi rękami
Mam nadzieję, że zmiana prawna zmieni podejście lekarzy, że teraz pierwszym, co usłyszy kobieta, będzie: „ja będę prowadził pani ciążę, przejdziemy to razem, jest hospicjum, dam pani telefon do psychologa” – u nas tego zabrakło, zostałam w osamotnieniu.
Anielka się urodziła. Ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich urodziła się żywa. Podczas porodu miałam na sobie czarną koszule i to korespondowało z moim nastojem, z tą świadomością, że dobiegłyśmy do mety razem i musimy się już rozstać. A okazało się, że mamy przed sobą kilka pięknych dni razem.To było cudownych siedem dni, jej niewinnego życia.
Najbardziej absurdalnym argumentem zwolenników aborcji jest stwierdzenie, że jest ona aktem łaski wobec dziecka i jego matki. To jest kompletnie nielogiczne. Powołuje się na fałszywe miłosierdzie, żeby ukrócić cierpienie dziecka. Dzieci rodzące się z tak ciężkimi wadami są objęte opieką – nie jest tak, że się je zostawia! To dzieci po aborcji, jeśli ją przeżyją, są odstawiane gdzieś na bok i umierają z wychłodzenia i braku pomocy. Dziecko z wadą jest objęte pomocą medyczną, dostaje prewencyjnie leki przeciwbólowe i powoli gaśnie. Nie ma możliwości uratowania jego życia, ale nie ma też cierpienia, nie ma tortur.
Aborcja nie jest też pomocą dla kobiet – jest skróceniem tego czasu, żeby się z tym pogodzić, żeby to przepracować, żeby przeorganizować swoje życie już z taką historią w CV, jest wypisaniem się mężczyzny z tej historii, zamiast powiedzeniem: „jestem ojcem dziecka z bezczaszkowiem”.
Nie ja wyznaczyłam datę śmierci mojego dziecka. Byłam aż ta śmierć przyszła i zrobiłam wszystko, żeby była jak najłagodniejsza. Miałam czas, żeby się ze świadomością upośledzenia mojego dziecka oswoić, by przestawić się z powitania za kilka miesięcy ¬- na pożegnanie. Dałam sobie czas, by pokochać ją z jej ułomnościami. Rozstanie się z Anielką było trudne – miałam poczucie, że chciałabym ją jeszcze trzymać na rękach, tulić ją i jej śpiewać. Ale moje macierzyństwo się po prostu zmieniło – Anielka wkroczyła w kategorię dorosłego dziecka, mam z nią relację osobową. Wiem, że ona bardzo dużo robi z Nieba dla nas i naszych bliskich, którzy za jej pośrednictwem się do Pana Boga modlą.
Potrzebowaliśmy czasu, żeby w tej nowej rzeczywistości „z dzieckiem ale bez dziecka” funkcjonować, żeby się normalnie uśmiechać, żeby sobie to wszystko poukładać. To jest naturalne, że każdy człowiek potrzebuje czasu żałoby. Ale przyspieszenie śmierci dziecka w tym nie pomoże – jeśli nie możemy dać mu zdrowia, to możemy ulżyć mu w cierpieniu i pozwolić przeżyć życie. Trzeba dać dziecku wszystko, co możliwe: zadbać, aby śmierć była dobra, a nie, żeby była szybciej. Czas, który się ma, trzeba wykorzystać na bycie z dzieckiem.
Widzę to również po doświadczeniu jednej z matek, otoczonej wsparciem swojego męża, która urodziła dziecko z wadą jak u Anielki. Powiedziała, że nie oddałaby ani jednej minuty z tym dzieckiem, które żyło zaledwie ponad dobę. Że było krótkim czasem wypełnionym miłością i że ma poczucie, że tego czasu było dokładnie tyle, ile potrzeba”.”
Niezwykle poruszające świadectwo Ireny i Maćka Kaczyńskich, rodziców Anielki, która urodziła się z bezczaszkowiem. Jakże to inna postawa i emocje niż rodziców, którzy decydują się na aborcję.
Nawet w przypadku wady letalnej, aborcja nigdy nie jest dobra ani dla dziecka ani dla rodziców.
Co więcej aborcyjne prawo było szkodliwe nie tylko dla zabijanych dzieci i ich rodzin, ale też dla tych dzieci, których rodzice nie chcieli zabić. te dzieci bardzo często nie były traktowane przez lekarzy podmiotowo, rodzicom nie oferowano żadnej pomocy poza sugestią zabicia dziecka. Wierzę, że jeśli prawo się utrzyma, powoli ta rzeczywistość zacznie się zmieniać.
– – –
Wypowiedzi Ireny i Maćka za :
https://twitter.com/ira_kowalczyk
https://twitter.com/MaciekKaczynski
https://www.polskieradio24.pl/…/2609612,Aborcja-zabiera…
https://stacja7.pl/…/to-nie-ja-wyznaczylam-granice…/

Odpowiedz

Corka_Krola

AUTOR•  

Rzymianie z powieści Quo vadis. Czy oni nie przypominają kogoś współczesnego? Radowali się cierpieniem ludzkim, póki nie dotyczyło ich samych. Organizowali sobie wiele przyjemności nie bacząc na ich konsekwencje.

Całkiem niedawno czytałam książkę o tytule „Głos w wietrze”. Nie jest to może utwór przeznaczony dla młodszych, jednak jest bardzo ciekawy. Akcja dzieje się po podboju Jerozolimy przez Tytusa, niedługo po wydarzeniach z Quo vadis (nie wiem, ile dokładnie, może parę lat). Występuje tam pewna młoda patrycjuszka, Julia (hah, ciekawe, może stąd zaczerpnięto wiadome określenie) która z wrażliwej i dobrej osoby przemieniła się w okrutną kobietę, która nie bała się zabić męża i dzieci. Dokonała jednaj aborcji, drugie dziecko chciała porzucić gdzieś na skale. Na szczęście jej niewolnica była chrześcijanką ceniąca wartość życia ludzkiego. Nic więcej nie mogła zrobić dla abortowanego maleństwa, oprócz pochowanie go godnie, co też uczyniła. Gdy po paru latach urodziło się kolejne dziecko, otrzymała polecenie porzucenia go gdzieś. Ona jednak oddała je kobiecie, której zmarły jej własne dzieci. Nadto nawróciła ojca Julii. Nie chciała się zgodzić na związek z pogańskim bratem Julii, co posłyszała ta ostatnia i wydała ją za wiarę Chrześcijańską.
Mam nadzieję przeczytać kolejne części. Chętnie podzielę się z Wami moimi wrażeniami, gdy uda mi się to zrobić.

Odpowiedz
1

Corka_Krola

AUTOR•  

Każdy ma jakiś cel. Każdy ma jakieś zadanie do spełnienia na tym padole łez i rozpaczy, jakim jest ten świat. Są różne rodzaje celów. Może ktoś ma cel, by uświadomić jedną, małą rzecz jednej małej osobie. Może ktoś ma cel poruszyć serca milionów ludzi. Może ktoś ma za zadanie wychować osobę, która to zrobi.
Bóg każdemu dał jakiś cel. On znał każdego, zanim ten się ukrztałtował.

Odpowiedz
2