Ten wpis będzie podzielony na dwie części: bez spoilerów i z, bo chce uszanować osoby, które nie miały szansy oglądać tego filmu wcześniej.
I to będzie chaotyczny wpis, bo jestem dwie godziny po seansie.

Byłam dzisiaj na Avengers: Endgame i powiem wam szczerze – chyba po prostu zbyt dużo wymagałam od tej produkcji, co nie zmienia jednak faktu, że podczas seansu bawiłam się świetnie. Wychodząc z kina byłam usatysfakcjonowana i szczęśliwa, że w taki sposób mogłam pożegnać się z pewnym etapem MCU. Dopiero gdy wracałam do domu, poczułam, że nie tak to sobie wyobrażałam i nie tego od filmu wymagałam. Płakałam raz… no może dwa razy i wiele ludzi płakało razem ze mną, więc przygotujcie się na sceny, które mogą wzruszyć lub po prostu ścisnąć za gardełko.

Muzyka była świetna, idealnie wpasowała się w klimat. Wielkie serducho za nią, bo to co usłyszałam było po prostu za*ebiste. ♥

Kończąc ten wywód, polecam pójść na tę produkcję, jeśli (!) orientujesz się w MCU, inaczej nie zrozumiesz niektórych scen, bo podstawą tego filmu jest znajomość innych filmów/bohaterów; ich historii.

I nie czekajcie na scenę po napisach, bo jej po prostu nie ma. Film tak wszystko ładnie kończy, że owa scena nie jest potrzebna, choć ja sama zostałam, by tak na prawdę pożegnać się z tymi wszystkimi wspomnieniami.

życzę wam miłego seansu i polecam wziąć paczkę chusteczek, przyda się!

NIE ZAGLĄDAĆ W KOMENTARZE, BO TAM TEŻ BĘDĄ SPOILERY.
CHYBA, ŻE JUŻ SIĘ OGLĄDNĘŁO FILM, WTEDY ZAPRASZAM.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
***SPOILER ALERT***
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nie do wiary co oni zrobili z Thorem, Boże, jak ja to zobaczyłam, to zaniemówiłam. Serio? Zrobić z niego pijaka? Ale poniekąd sceny z nim to był wygryw, cała sala się przy nich śmiała w tym i ja.

Jestem również pod wrażeniem jak twórcy ugryźli temat Kapitan Marvel. Najbardziej bałam się tego, że to ona odwali wszystko, zważywszy na to, że to jest super-hiper-mocna babka. Miło się zaskoczyłam i jest mi z tego powodu niezmiernie miło. XD

No i śmierć Tony’ego. Choć doskonale wiedziałam, że to nastąpi w tym filmie to ku*wa dlaczego w taki sposób? Ja już płakałam od pstryknięcia, które zlikwidowało Thanosa, aż do samego końca. Jezu i ten Peter, przy nim totalnie się poryczałam.

I Steve.
Może mi ktoś wytłumaczyć do ku*wy nędzy, czemu wiele osób mówi, że jeśli się nie lubi Kapa, to ten film jest gwoździem do jego trumny? Tak trochę o ch*j chodzi. On coś zrobił, a ja tego nie zauważyłam? Pliz, wyjaśnijcie mi to, bo ja tego nie rozumiem, naprawdę.

Wgl mamy Sama jako Kapitana Amerykę,
jezu, to może się udać,
to może być sztos.

To tyle z moich świeżych przemyśleń, może coś jeszcze na chłodno napisze, choć raczej wątpię.

Miłej nocki.