A więc to było tak…

Na początek przypomnę wam osoby które w tym uczestniczyły
A – klasowy debil, dołączył do nas w czwartej klasie i nikt go nie lubi. Zawsze musi coś odwalić.
B – mega go nie lubię, dawniej często się z nim biłam ale teraz tylko się wyzywamy .
C – najlepszy przyjaciel B ale nie jest taki jak on. Co prawda jest denerwujący ale nie aż tak bardzo.
D – najmniejszy w klasie, myślę że ma około 1,35 m i dawniej B mnie z nim shipował.
E – kujonka, ale ona jest całkiem spoko
F – najlepsza przyjaciółka kujonki, dawniej też moja najlepsza przyjaciółka ale już się tak mocno nie przyjaźnimy.
G – potraktujcie to jako dwie osoby, takie przyjaciółki. Są spoko. Też ćwiczą akrobatykę.
H – klasowy piłkarzyk, jak się postara to potrafi być normalny. On też często coś odwala, ale rzadziej od A.
I – w szkole razem z nią się trzymam, żeby jakoś przetrwać w tej klasie.
J – najlepsze przyjaciółeczki, J też traktujcie jak dwie osoby. Jedna z nich ma bardzo wysokie ego, a druga nie aż tak bardzo. Też chodzą na akrobatykę i myślą że są w tym najlepsze na świecie (trenują dopiero od początku roku szkolnego)

Teraz przypomnę wam piętro szkoły na którym to wszystko się działo. Działo to się na samym dole tam gdzie są szatnie. Jest to w miarę duży korytarz. Jest w nim tylko jedna sala lekcyjna, więc rzadko kiedy ktoś oprócz klasy która ma tam lekcje tam przebywa. Ta sala jest od techniki dlatego pan od techniki tam przesiaduje. Jest tam też siedziba woźnych (nie pytajcie dlaczego sobie taką nazwę wymyśliłam). Na jednym końcu korytarza są drzwi prowadzące do windy, a na drugim harcówka.

W końcu możemy przejść do historii
Dzisiaj na trzeciej lekcji mieliśmy w tej sali na samym dole. Było tak jak zawsze. Ale A, B, C i D postanowili coś odwalić. Poszli sobie do tych drzwi które prowadzą do tej windy i coś tam sobie robili. Ja nie widziałam co, gadałam sobie w tym czasie z I. Aż tu nagle B przybiega i mówi że A rozpieprzył drzwi. W szybkim czasie rozeszło się to po całej klasie. Później ci co to widzieli opowiadali mi że B, C i D wepchali A za te drzwi i mocno je trzymali. Następnie A kopnął w róg drzwi tak mocno że aż się wygięły. E i F pobiegły do poskarżyć się siedziby woźnych (konfidenty z nich), ale świadkowie byli szybsi i poszli się poskarżyć panowi od techniki który siedział w sali. Podczas gdy E i F rozmawiały z woźnymi, chłop od techniki oglądał drzwi. Później rozległ się dzwonek. Gang woźnych poszedł z A oglądać drzwi. Z jakiegoś powodu H poszedł z nimi, ale kiedy tylko pani przyszła to on wróci. Później A wrócił do klasy. Na lekcji nagle weszła nasza wychowawczyni i poprosiła aby A wyszedł na chwilę. Później jeszcze wróciła i poprosiła B, C i D. Wtedy A wrócił do klasy, ale później i tak musiał wrócić. Następnie F poszła do kibla. Wróciła z wytrzeszczonymi oczami. H zapytał się jej co tam się dzieje a ona powiedziała że tam rozmawiają. H poszedł do kibla i ja też miałam pójść ale pani zaczęła się wkurzać że każdy idzie do kibla. Ze względu że H siedział w ławce za mną później się go zapytałam co tam się działo. On powiedział, że pani ich (chodzi o tych co uczestniczyli w tej sprawie) przepytywała jak na policji. Po chwili G siedzące przede mną się mnie zapytały i im to przekazałam.

Zrobię drugą część w której opowiem resztę