Jestem świeżo (no może nie aż tak świeżo) po obejrzeniu Filmu „Five night's at Freddy's" (wole orginalny tytuł, no co) i szczerze mówiąc bardziej przypomina mi książki niż samą grę. Jakby, fajny film ale troche inny i troche stawia FNaFa w innym świetle. Nie no fajny film, polecam każdemu który coś wie o fabule, jakby mało jumpscare'ów i ogólnie całkiem ciekawym, niespodziewanym i świetnym uczuciem było zobaczyć legendarną czwórkę na wielkim ekranie. I to jest dobry moment aby pomyśleć, jak wysoko zaszedł Scott. Że wymślił tak dobrą grę, tak zawiłą fabułę i że zrobił to sam (nie licząc SB tam to chyba w ogóle go nie było, i nie jestem pewien co do help wanted) .
Scott też napewno pisał fabułę filmu, raczej dlatego ten film był taki dobry. I ten genialny film kończyła piosenka the living tombstone'a, strasznie miłe ze strony twórców.
Kurde rozpisałem mocno, no cóż, ogólnie polecam film i tyle.