leo i kiel x balladyna
oni tez robia sobie konkursy malinowe

Piszę ten wpis dziś bo jutro zapomne
powodzenia wszystkim osmoklasistom tutaj obecnym (w tym mnie)
mam nadzieje ze poszczesci sie nam i dostaniemy cos w miare prostego
i mam nadzieje ze cke nie zawiedzie i da w miare przyzwoity temat na rozprawce zeby mozna bylo wcisnąć tam taka smierc pulkownika czy malego księcia

ciezko mi sie pogodzic z faktem ze juz nie posmakuje nigdy 3dni wolnego.. eh

ale świetny pomysl mi przyszedl do głowy
nie wiem czt wam o tym pisalam ale jak sie rodzi tzw. klątwa (dziecko bozka i smiertelnika w mym jakze cudownym uniwersum) to spada kometa i jesli ona przejdzie w dobrym stanie przez atmosferę to wiadome jest ze gdzies tam soe rozbija
i ogólnie resztki z tych komet sa bardzo toksyczne(?) i radioaktywne/promieniotworcze nie wkem jie znam sie
ale one ogolbie wywoluja rozne mutacje i maja zle dzialanie na zdrowie i samopoczucie istot przebywajacych w poblizu ich szczątków
jeszcze jesli bedzie sie przy tym jak spadaja to jakby można zostac poparzonym przez swiatlo ktore wydziela sie przy upadku

i wiecie jaka ja genialna jestem? stwierdzilam ze to bedzie mialo jakies znaczenie na historie Arai i Kla
Kieł jest starszy od Arai o 1.5 roku
w czesnych latach swojego zycia mieszkal w dworku szlacheckim, ktorego wlascicielką po swoich przodkach byla jego mama
no i jak Arai, czyli klątwa sie rodzila to on sobie biegal po podwórku tego dworku jak gdyby nigdy nic i akurat szczątki komety Arai sie rozbily o podwórze wlasnie
on mądry chlopak od malego jak zobaczyl zs cos leci to zakryl twarz rekoma i wycofywał się do domku
no niestety nie zdążył takim oto sposobem jego prawe przedramie jest w stanie takim w jakim jest
poparzone dlatego nosi bandaże

tyle
jak wam minął dzień tak w ogóle kochani?