Gdyby nie szum i zachwyt z jakim się spotkałam w internecie nad serialem Wednsday, to zostawiłabym go w cholerę, ale zagryzłam zęby i obejrzałam cały, chociaż niesmak nie opuszczał mnie chyba do trzeciego odcinka.

Główna bohaterka była zarozumiała i bezsensownie niemiła dla wszystkich ludzi, którzy nic jej nie robili lub wręcz byli dla niej przyjaźni. Do tego te wszystkie najprostsze tropy jak zła popularna dziewczyna, zły skorumpowany polityk, grupka głupich chuliganów oraz trójkąt miłosny z dwoma identycznymi, białymi chłopakami… No nie podobał mi się ten serial z początku.

Czyli ten serial jest zły? Hell no, jest świetny. Fabuła szalenie się zagęszcza i trzyma w napięciu do samego końca. Co ważne, widzimy zmianę podejścia do ludzi samej Wednsday, a te bezsensowne, jednowymiarowe chochoły, czy też chodzące klisze, stają się prawdziwymi postaciami.

W trakcie oglądania pierwszych dwóch odcinków naprawdę nie lubiłam głównej bohaterki, ale okazuje się zyskiwać bardzo wiele przy bliższym poznaniu.

Mogłabym w tym miejscu wstawić zdjęcie mnie w Wednsday'owej stylu sukience, bo mam taką i ją uwielbiam, ale niestety nie chce mi się jej ubierać. Ale za to Rudy dostał od cioci prezent na święta i chciał się pochwalić.

[rysunkowy grudzień]

Witajcie w totalnie nie spóźnionym, czternastogrudniowym, czyli z pewnością dzisiejszym wydaniu grudniowego wyzwania. OC którą narysowałam to Miva z opowiadania "Dziwka z Mariboru", jednak jeżeli jej wygląd się nie zgadza z oczekiwanym, to bardzo dobrze, ponieważ tam akcja dzieje się w ok. 1190 a art dotyczy lat od ok.1150 do 1163.