No,hejka!
Piszę ten wpis o nietypowej godzinie,bo o 3:45…
Nie,nie napisałam źle,nie przewidziałaś/łeś się,tak siedzę w piżamie w pokoju mojej ukochanej kuzynki,która przebywa obecnie w Anglii (pozdrawiam Cię Weronika!).
Tja,to chyba efekt uboczny bycia w mojej rodzinie.NIGDY nie można zasnąć po północy (wiem,brzmi dziwnie :/ ),trzeba pójść spać o 23:00,albo skazać się na katusze będące efektem ubocznym,bycia spokrewnionym ze MNĄ.Nietypowy ten wpis…Wiem.
ALE,aaallleee……………
O co chodzi z tym „efektem ubocznym” w tym wpisie?
Oh,tak…
W moje wścibskie łapska wpadło „Gwiazd naszych wina” (i tutaj też OGROMNE pozdro i podziękowania dla Weroniki :).A i mam nadzieję,że się nie obrazisz jeżeli zerknęłam na pozostałe książki w Twojej biblioteczce…)
Nie rozumiem jak kiedyś mogłam być,aż tak ślepa na piękno tych filmów,bo tak jeszcze BTW:Wtedy w 2014 roku królowały w moim zakiszonym mózgu Kraina Lodu itd.
Jeszcze taka mała namiastka szczerości:
Jeszcze nigdy,aż tak bardzo nie rozpłakałam się,jak na tym filmie.
Film wspaniały,warty obejrzenia i gorąco polecam tym trzem osobom,które mnie obserwują.
O,już czwarta!
?AmericanCookie?
PS.Nadal przechodzą mnie ciarki,gdy słyszę to słowo…Tak…Cztery!!!☺☺☺