Wczorajszy dzień był okropny! Na moją ulice sprowadzili się francuzi i to jeszcze strasznie głupi! Najpierw przyszli do mnie i do innych somsiadow z ślimakami żeby powiedzieć te swoje bonrzur i porozmawiać i nie było by w tym nic złego gdyby ich durny synalek postanowił zapoznać się ze mną… Więc gadamy sobie przez chwilę po angielsku no bo on po polsku nie umie a ja po francusku i po chwili mówię mu ze w sumie ładnie mówi po angielsku, ale musiałby trochę popracować nad akcentem i mówię to z dobrego serca z chęcią pomocy mu. A ten ślimakojad nagle zaczął w kółko wyzywać przez 15 minut 'fuck England, fuck English, fuck UK, fuck you' i tak przez 15 minut! A na końcu jeszcze dodał 'fuck poland' ;~;
Więc w moim bloku od teraz mieszka mój nowy wróg bez sensu. No więc potem siedziałem i się wkurzałem ale zdałem sobie sprawę że nie wiem jak ten dureń ma na imię więc poszedłem tam do niego by go wyciągnąć na spacer po Warszawie – bo on będzie chodzić ze mną do szkoły (dzięki nwm komu ale jest starszy o rok więc będzie w innej klasie) no a jak drogi nie zna to niech pozna… I tak jak szliśmy to znaleźliśmy trochę śniegu i zaczął się istny armagedon z tej bitwy na śnieżki…. Fajnie było patrzeć jak oberwał zabojad jeden… Wgl jak się okazało jedyne słowo które znał po polsku to k**** ;~;
Potem dodał mnie na fejsie bo numer ma jeszcze francuski i mu tu nie działa a jak wróciliśmy do domu to po jakiejś nwm godzinie zaczął mnie ch** wyśmiewac na messie!