W moim wypadku ta historia jest zupełnie nie prawdziwa. Na półkoloni jeździeckiej jeździłam na ląży, a w roku szkolnym miałam jazdy raz w tygodniu i po paru jazdach pani kazała mi jechać sama. Zupełnie nie wiedziałam co mam robić. Po kilku jazdach trenerka powiedziała czy chcę zagalopować, ale jakiś koń obok się spłoszył i pani zapomniała o tym temacie. Mama też się mnie pytała kiedy zagalopuję. Po kilku jazdach pani znowu zapytała się żyć chcę galopować, ale znowu coś się stało i nie dokończyliśmy tematu. Bardzo mnie to ucieszyło bo nie chciałam galopować. Po jeszcze kilku jazdach pani powiedziała: -No Asia. Wjedziesz na ścianę zrobisz to co ci powiem i zagalopujesz. Pasłuchałam się, ale to było straszne. Okropne uczucie. Pamiętam też, że kiedyś przez przypadek i przez mój strach przeskoczyłam z galopu przez przeszkodę! Na szczęście nikt nie widział, a ja szybko się opanowałam i zaczęłam kierować koniem. Jeździłam tak przez rok, ale nigdy nie spodobał mi się galop. W wakacje moja trenerka odeszła ze stadniny i zastąpiła ją nowa, która kazała mi wrócić na ląże. Później znowu wróciłam na jazdę samodzielną z inną trenerką, z którą czasami miałam jazdę już wcześniej, więc trochę mnie znała. Znowu miałam galopować. Później w wakacje byłam na półkolonie jeździeckiej w innej stadninie, gdzie najpierw jeździłam na ląży, a później samodzielnie i tak spadłam pierwszy raz w życiu z konia, a dokładniej z kuca, czyli konika polskiego. Tam też nauczyli mnie prawidłowej jazdy. Resztę wakacji nie jeździłam i później, w roku szkolnym, kiedy już wróciłam do swojej stadniny, trenerka stwierdziła, że dużo nie zapomniałam, ale zapytała się, czy chcę zagalopować. Zaprzeczyłam, ale i tak galopowałam, tyle, że na ląży. Był to mój pierwszy i jak na razie ostatni galop na ląży. Później przez jeszcze kilka jazdy nie galopowałam, ale w końcu kazano mi to zrobić. Przeżyłam! Ale oczywiście było okropnie, a jagby tego było mało pani kazała mi skakać w galopie przez kosmicznie wysoką przeszkodę (która tak naprawdę podobno była bardzo niska.) Takich skoków miałam na szczęście tylko kilka. Była to jedba z najstraszniejszych rzecz robiłam na koniu. Później znowu zmieniono mi trenerkę. Ostatnio zaczęłam też jeździć na innym koniu i od tej pory nie galopuję. Z jednej strony ulga, a z drugiej katastrofa, ponieważ nie dość, że nie radzę sobie z tym koniem, to jeszcze mam na nim skakać! Do tego Nek wiem jak to powiedzieć, ale ta klacz poprostu okropnie skacze. Trenerzy kiedy to widzą śmieją się, ponieważ okazało się, że nawet jeśli nogi wypadną mi ze strzemion, albo wyladuję na szyi konia, albo wypuszczę z rąk widzę, nie mam zamiaru spadać. Ostatnio nawet nauczyłam się, że aby nie dopuścić do takich sytuacji, wystarczy, że bardzo wcześnie zrobię półsiad. Ale z drugiej strony chyba wolę taka koszmarna jazdę, niż jazdę na moim ukochanym koniu, który w związku ze swoją astma ostatnio zaczął jeździć bez siodła. Dlatego to co jest w wyniku, też jest w moim wypadku nieprawdziwe. Jeżdżę wiele lat i niedługo chyba w końcu przestanę jako niezaawansowanych jeździec.
@Asiabyk Jaką długa historia😋 Rozumiem, ale ja opisałam przykładową historię osoby, która jeździ dość regularnie, kierowałam się również swoimi przeżyciami. Wiadomo, że każdy ma inne doświadczenia. 😉
Asiabyk
W moim wypadku ta historia jest zupełnie nie prawdziwa. Na półkoloni jeździeckiej jeździłam na ląży, a w roku szkolnym miałam jazdy raz w tygodniu i po paru jazdach pani kazała mi jechać sama. Zupełnie nie wiedziałam co mam robić. Po kilku jazdach trenerka powiedziała czy chcę zagalopować, ale jakiś koń obok się spłoszył i pani zapomniała o tym temacie. Mama też się mnie pytała kiedy zagalopuję. Po kilku jazdach pani znowu zapytała się żyć chcę galopować, ale znowu coś się stało i nie dokończyliśmy tematu. Bardzo mnie to ucieszyło bo nie chciałam galopować. Po jeszcze kilku jazdach pani powiedziała:
-No Asia. Wjedziesz na ścianę zrobisz to co ci powiem i zagalopujesz.
Pasłuchałam się, ale to było straszne. Okropne uczucie. Pamiętam też, że kiedyś przez przypadek i przez mój strach przeskoczyłam z galopu przez przeszkodę! Na szczęście nikt nie widział, a ja szybko się opanowałam i zaczęłam kierować koniem. Jeździłam tak przez rok, ale nigdy nie spodobał mi się galop. W wakacje moja trenerka odeszła ze stadniny i zastąpiła ją nowa, która kazała mi wrócić na ląże. Później znowu wróciłam na jazdę samodzielną z inną trenerką, z którą czasami miałam jazdę już wcześniej, więc trochę mnie znała. Znowu miałam galopować. Później w wakacje byłam na półkolonie jeździeckiej w innej stadninie, gdzie najpierw jeździłam na ląży, a później samodzielnie i tak spadłam pierwszy raz w życiu z konia, a dokładniej z kuca, czyli konika polskiego. Tam też nauczyli mnie prawidłowej jazdy. Resztę wakacji nie jeździłam i później, w roku szkolnym, kiedy już wróciłam do swojej stadniny, trenerka stwierdziła, że dużo nie zapomniałam, ale zapytała się, czy chcę zagalopować. Zaprzeczyłam, ale i tak galopowałam, tyle, że na ląży. Był to mój pierwszy i jak na razie ostatni galop na ląży. Później przez jeszcze kilka jazdy nie galopowałam, ale w końcu kazano mi to zrobić. Przeżyłam! Ale oczywiście było okropnie, a jagby tego było mało pani kazała mi skakać w galopie przez kosmicznie wysoką przeszkodę (która tak naprawdę podobno była bardzo niska.) Takich skoków miałam na szczęście tylko kilka. Była to jedba z najstraszniejszych rzecz
robiłam na koniu. Później znowu zmieniono mi trenerkę. Ostatnio zaczęłam też jeździć na innym koniu i od tej pory nie galopuję. Z jednej strony ulga, a z drugiej katastrofa, ponieważ nie dość, że nie radzę sobie z tym koniem, to jeszcze mam na nim skakać! Do tego Nek wiem jak to powiedzieć, ale ta klacz poprostu okropnie skacze. Trenerzy kiedy to widzą śmieją się, ponieważ okazało się, że nawet jeśli nogi wypadną mi ze strzemion, albo wyladuję na szyi konia, albo wypuszczę z rąk widzę, nie mam zamiaru spadać. Ostatnio nawet nauczyłam się, że aby nie dopuścić do takich sytuacji, wystarczy, że bardzo wcześnie zrobię półsiad. Ale z drugiej strony chyba wolę taka koszmarna jazdę, niż jazdę na moim ukochanym koniu, który w związku ze swoją astma ostatnio zaczął jeździć bez siodła. Dlatego to co jest w wyniku, też jest w moim wypadku nieprawdziwe. Jeżdżę wiele lat i niedługo chyba w końcu przestanę jako niezaawansowanych jeździec.
MaKa1
• AUTOR@Asiabyk Jaką długa historia😋
Rozumiem, ale ja opisałam przykładową historię osoby, która jeździ dość regularnie, kierowałam się również swoimi przeżyciami. Wiadomo, że każdy ma inne doświadczenia. 😉
Pika_Ciu_xoxo
Super opowiadanie!😍
To o Tobie @MaKa1? 😊
MaKa1
• AUTOR@Pika_Ciu_xoxo Nie, choć niektóre moje uczucia tu opisałam :)😊
Pika_Ciu_xoxo
@MaKa1 jeju, jesteś wielka – liczę na więcej takich opowiadań!😍
Sir0cc0
Super! 😍
.....
Iiiiiii serducho zawitało do kolekcji. ;)
HappyGirl2003
Cudowne! Naprawdę bardzo prawdziwe i motywujące 😍
.Tajemnicza.
Piękne! 😍
Selwa
Super historia :)
To się wydarzyło tobie?
MaKa1
• AUTOR@Selwa Nie, ale niektóre moje uczucia i przemyślenia tu opisałam :)
I dzięki😀
Melodia0
Twoja prawdziwa historia? :)
Super opowiadanie. Naprawdę!
MaKa1
• AUTOR@Melodia0 @Selwa Nie, to nie jest prawdziwa historia, ale niektóre moje uczucia faktycznie opisałam:)
KoniaraMK
Super opowiadanie <3
Feliz
:) Wytrwałą pracą dojdzie się do celu ;) Super opowiadanie ;*