OSTRZEGAM!!! Może być kilka błędów gdyż jest to wersja próbna!!! ROZDZIAŁ PIERWSZY
"Witamy w Nutwood"
Cześć nazywam się Adam. Niedawno wprowadziłem się do małego miasteczka niedaleko oceanu w Kanadzie. Przyjechałem tu z moimi braćmi: Dawidem i Antkiem. Ja obecnie mam 13 lat, Dawid ma 12 a Antek, najstarszy z nas, 14 i pół. Przyjechaliśmy tam na wakacje do wujka Franka który ma już 31 lat. Kiedy zajechaliśmy pod dom, wuj ucieszył się że nas widzi i przybiegł uściskać. Pomachaliśmy kierowcy autobusu który był dość sympatyczny i wszyscy weszliśmy do domu. Był 2-piętrowy z piwnicą i jedną łazienką. Zaczynał się od salonu, obok była kuchnia, pokój wujka i łazienka, u góry był pokój trzyosobowy dla gości, spiżarnia i schody prowadzące na parter. Oprócz tego, w piwnicy była druga spiżarnia, kotłownia, pralnia i pokój do którego wujek kategorycznie zabronił wchodzić. Wystarczyło spojrzeć na jego drzwi aby to zrozumieć. Miał 3 zamki, skaner siatkówki i 2 kody 4-cyfrowe do wstukania. Zrozumieliśmy go bo zawsze szanowaliśmy decyzje innych i postanowiliśmy tam nie wchodzić. Poszliśmy do salonu. Wujek usiadł na fotelu a my na kanapie, blisko okna. -No więc, jak tam u was? Nie jesteście zmęczeni?- Spytał nas wujek. -Nie, mamy sporo energii.- Odparliśmy chórem. -No to miło, bo zamierzam was zabrać na ryby!- Powiedział. -Super!- Odparł Dawid. -Jest dopiero 14:32. Możemy pójść.- Dodał Antek. -A, możemy najpierw się rozpakować?- Spytałem. -Oczywiście, no, lećcie na górę!- Pobiegliśmy na pierwsze piętro po schodach. -Pamiętajcie! Pierwsze drzwi po lewej!- Krzyknął wujek. -Dobrze!- Odparliśmy. Weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się wypakowywać. -No dobra.- Powiedział Antek. -Zostańcie tu, ja powiem wujkowi że możemy iść powędkować.- Po chwili odpowiedzieliśmy. -Dobra!- Poszedł na dół a później wrócił razem z wujkiem. -No, chłopcy! Idziemy!- Powiedział Frank. Zeszliśmy na dół, wzięliśmy odpowiedni sprzęt i poszliśmy małą wydeptaną ścieżką przez las, nad jezioro które, jak mówi wujek, jest bardzo bogate w ryby. -Jesteśmy na miejscu. Podziwiajcie!- Powiedział wuj. Jezioro było przepiękne. Zwłaszcza teraz gdy był zachód słońca. Woda aż błyszczała od ognistej gwiazdy, dookoła piękny letni las z którego wychodziły zające i sarny żeby się napoić. Na brzegach cudna piaszczysta plaża, a z wody co chwile wyskakiwały małe i duże ryby. A na niebie były niesamowite kolorowe chmury, były czerwone, różowe, fioletowe, pomarańczowe, szare i wiele, wiele innych. Zauważyłem przed nami na brzegu białą, drewnianą łódkę na której były kolorowe pasy, ale głównie zielone i niebieskie. Po chwili z wody wyskoczył olbrzymi szczupak. -O! Na takie zapolujemy chłopcy.- Krzyknął wujek. Pobiegliśmy do łodzi, zaopatrzyliśmy ją w sprzęt a wujek ją popchnął przez co ruszyła. Po chwili byliśmy na jeziorze. -To kiedy zaczynamy?- Powiedział Dawid.-Już? No, dobrze. Wyjmijcie wędki.- Odpowiedział wujek. Otworzyłem torbę, wyjąłem sprzęt i wuj od razu zaczął łowić. -Wujku...- Spytałem.-Słucham chłopcze?- Odparł. -Nie wiemy jak się łowi ryby.- Dawid i Antek pokiwali głowami w taki sposób jakby się zgadzali. -No dobrze, najpierw nałożę ci przynętę na haczyk. Teraz zwolnij blokadę na kołowrotku.- Powiedział a ja puściłem kołowrotek. -O tak?- Spytałem. -Tak, teraz, wybierz miejsce i kierunek w które chcesz rzucać haczyk i machnij rękami trzymając wędkę za siebie. Trzymaj tak jeszcze chwilę... A teraz machnij rękami przed siebie!- Zrobiłem to, co powiedział wujek i koniec żyłki wystrzelił daleko na wodę. -Dobrze. A teraz czekamy aż pułapka się poruszy...- Wszyscy siedzieliśmy w bezruchu czekając aż coś się stanie... i doczekaliśmy się! Haczyk na chwilę się opuścił! -A teraz pociągnij aż żyłka się napnie! Potem szybko ale ostrożnie nawijaj kołowrotek!- Zrobiłem to, a po chwili miałem na wędce małą rybkę. -Udało mi się! Udało!- Krzyczałem. Wtedy moi bracia zaczęli uczyć się z wujkiem jak łowić ryby a ja patrzyłem na las, otaczający zewsząd jezioro. Jeden królik zaczął się na mnie gapić. To było nawet zabawne. Po chwili, zorientowałem się że wszystkie zwierzęta patrzą mi się w oczy, stojąc w bezruchu. -yyy... wujek?- Spytałem. -Co jest Adam?- Odpowiedział. -No bo...- Zwierzęta przestały się gapić i wróciły do tego, co robiły. -No? Coś się stało?- Dodał. -Nic, nic... kontynuujcie, ja już nie łowię. Wolę poobserwować las.- Powiedziałem. -O, no dobrze. To powodzenia.- Odparł. Wtedy wszystkie zwierzęta nagle zniknęły. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jeszcze kilkadziesiąt minut. Aż w końcu zaszło słońce. -Możemy już wracać.- Powiedział wuj i wszyscy się zgodziliśmy. Zaczęliśmy płynąć do brzegu. Wujek przyczepił łódkę, spakował sprzęt i poszliśmy krętą ścieżką do domu. Po drodze myślałem, o co mogło chodzić z tymi zwierzętami... może w lesie był jakiś magik i dla zabawy żeby mnie wkręcić kontrolował je? A może jakieś duchy je opętały? Jednak będę uważał że tylko mi się wydawało... było już bardzo ciemno, jedyne, chociaż dość słabe światło, dawał nam księżyc i lampy w domu wujka. -Dziwne, jestem absolutnie pewny że je zgaszałem...- Powiedział wuj. -Żaden z was ich nie zapalał?- Dodał, a my pokiwaliśmy przecząco głowami. Byliśmy zmęczeni i chciało nam się spać. Była już 19:42. Kiedy wujek chciał wyjąć klucze żeby otworzyć drzwi, nie znalazł ich... -O jejku, chyba zostawiłem je w łodzi.- Powiedział zmęczony wujek. Zaczęliśmy wracać nad jezioro. Po drodze potknąłem się o kamień bo prawie zasnąłem. W końcu staliśmy przy łódce. Ale nie było w niej niczego, tylko trochę przynęty która nam się wysypała. Rozejrzałem się i zobaczyłem klucze leżące na ścieżce. Podbiegłem i wziąłem je. Powoli weszliśmy do domu. Udało nam się wejść. -No dobra, lećcie na górę.- Powiedział wuj. Od razu zasnął na fotelu w ubraniach. Przebraliśmy się i poszliśmy umyć zęby. Dla mnie to była przyjemność bo mam dobrą pastę. W końcu, kiedy Antek pogasił światła poszliśmy do łóżek, porozmawialiśmy trochę i zasnęliśmy.

Komentarze sameQuizy: 0