Ej ludzie pomocy. Siedzę sobie na przystanku normalnie, czekam na autobus a do mnie jakiś podejrzany facet podchodzi i się mnie pyta czy na naszym zadupiu (nie chcę podawać nazwy) znajdzie miłość życia. Wtf? Byłam gotowa mu powiedzieć jakby do mnie zarywał, że jestem leskijką (ciekawe jak by zareagował…) XD. Ale tego nie zrobił za to przez 15 minut pieprzył o jego rodzinie i o gwałtach (zastanawiałam się czy on to gadał żeby dokończyć, że ja będę następna ale nie). Po prostu powiedział dowidzenia i odszedł. No WTF?!