[wn]

ykw bawi mnie wiekszosc tego snu a je notuje wiec wam go tu wstawie; zamienilxm imiona osob ktore znam irl bo wiecie, prywatnosc

enjoy lmao

ja, Mariola i Ola bralismy udzial w konkursie z WFu, bo takie osoby automatycznie byly tez w loterii gdzie mozna bylo wygrac laptopa za darmo. ((nie zdążyłom sie przebrac poza butami i szortami wiec cwiczylxm w koszuli wigilijnej w ktorej zasnxlxm tej nocy XD))
konkurs przebiegl troche męcząco, ale warto bylo. potem wszyscy weszlismy na balkon (ktory we snie byl od strony okien) i losowali nasze numerki. ja mialxm 53; wśród 5 wygranych bylismy ja i Mariola :D

podreptałom po nagrode, gdzie stal dżentelmen w zarypistym wąsie, czarnym płaszczu, kapeluszu i bialych rekawiczkach (wydaje mi sie ze to interpretacja Oscara Zahna mojego mozgu lmao kocham typa).
podal mi laptopa i zachecil zeby wybrac jakas p******* (typu kolorowanke, notatnik, kalendarzyk) wiec podnioslom teczke.
jak ja otworzylom okazalo sie ze wiekszosc moich rysunkow z tablicy korkowej, pare kart pracy i sporo notatek sie tam przenioslo. zapytalom jak to mozliwe, a chyba-Oscar odpowiedzial z sympatią
"Wiesz, że nic z tego nie jest prawdziwe. To zbyt nierealistyczne. Plus, nigdy nie powiedziałobyś 'opłaszczyłom się' hah"
ja sie usmiechnxlxm i powiedzialom "cóż, nie wiem co do tego ostatniego…"
on tez sie usmiechnal, a ja powędrowałom do szatni (przy czym poza s. gimnastyczna architektura i ludzie byli z mojej podstawowki).

po drodze spotkałom Mariole, pogratulowalismy sobie i gadalismy po drodze. w szatni spotkalismy jeszcze Ole i Natale, tez gadalismy. zapytalom Mariole czy tez na pewno ma swojego laptopa – miala; z jakiegos powodu byl to dla mnie dowod, ze wszystko to sie dzieje na serio, wiec sie (troche za glosno) wydarlxm
"SSIJ, MÓZGU, NAPRAWDĘ WYGRAŁOM LAPTOPA!!"
(tak, wiem. L dla mnie. przechytrzył mnie skubany😭)

dwie kol z klasy z podstawowki podeszly ze mna pogadac (z jedna cos o Arianie Grande?) zanim poszlom sie przebierac; tam zajelo mi to troche za dlugo bo zapomnialxm ze przeciez zaraz jeszcze mamy normalny WF. wyszlom spod prysznicow i szybko zmieniłom sie w Tshirt w kącie.

wtedy jednak jakby światło sie zmienilo na kolor sepii; to implikowalo podroz w czasie. wszedl chyba-Oscar ze dwoma uczniami. obydwoje mieli bujne, poplątane, kręcone włosy sporo za ramiona. mieli jakąś dyskusje najpierw o fryzurach, ktora zeszla na trzeciego kolege, Edmunda.
chyba-Oscar zaczął opowiadac historie jego matki, którą też (rzekomo) uczyl w mojej podstawowce.

jak mówił widziałom wizje, w ktorej dziewczyna wbiegla i zamknęła sie w szatni, do ktorej klamkę ktoś agresywnie szarpał. musiala przed kims uciec; wybrała okno. stanęła jedną nogą na ławkach, zlapala za parapet i probowala zarzucic drugą nogę za okno, ale nie trafiła. ześlizgnęła się, uderzyła czołem o parapet ("tak, jak niedawno zrobił to jej syn") i straciła przytomność. spadła, złamała kręgosłup i koniec.
wprowadzilo to powazna atmosfere, nie pamietam w zasadzie co działo się dalej.
aaaand yeah, that would be it