Wczoraj miałam totalnego pecha w Niemczech.
A więc opowiem.
Ja głupia nie zamknęłam szafki i przychodzę po godzinie wziąć coś do żarcia, a tutaj szafka otwarta i nie mam rzeczy. Ja krzyczę, beczę i w ogóle. Mówię to nauczycielom, w końcu znajdujemy je w rzeczach znalezionych. Gdyby nie taki chłopak z mojej klasy, nie odzyskałabym ich, ponieważ on jedyny umie niemiecki. W końcu wzięłam te rzeczy, ale kasy nie ma. I ch*j, ukradli. Później zgubiłam zegarek od szatni, ale leżał obok mnie XDDDDD Jeszcze podczas pływania, rozwaliłam nogę :’) Już nigdy tam nie wrócę, a pomyśleć, że jeszcze jutro jadę do Poczdamu..