
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Viris
AUTOR•Dobry, deń Dobry deń!
Quiz wrzucę jutro :)
Dziś muszę posprzątać pokój -,- ?
Nie jesteście źli? ?
iLPAKA
@Viris jestem zła ale nie na ciebie tylko na ojca Mateusza telefon njapierwi mi chciał wyżucić z pokojó wypędził a jak się uspokoil to my littel pony nie pozwalał mi oglądać
Viris
• AUTOR@lpakorozec Buu… ej dałam posta na twojej tablicy
Viris
AUTOR•Ogłaszam koniec konkursu!!!!????
Viris
AUTOR•Siema!
Kto pilnuje internetów ?
Meldować się ??????????
Silent_Mika
@Viris
1. Toby
2. Jeff
3. Slender
4. Sally
5. Ben
6. Hoodie
7.Bloody Painter
8. Splendermn (ten w kropki co się ciągle śmieje)
9. Pupetteer
10. Eylees Jack
Zw ide wziąść prysznic bo mi mama spokoju od 20 min nie daje i co 30 sek mówi abym się wykąpała xD zw
iLPAKA
melduje się
WiecznaKety
Ja mam tu te opowiadanie/historyjkę :D (Można tu dodawać? xD)
Był zimowy wieczór, samochody już nie jeździły…Każda rodzina się bała tego lasu, tej miejscowości, mówiono, że kiedy jedzie się w jej pobliżu gdy jest ciemno…Dzieją się dziwne rzeczy, lecz nie ukazują się one od razu, a do tego atakują tylko najbardziej słabą psychicznie osobę w rodzinie.
Była dwudziesta druga, drogą jechała pięcioosobowa rodzina.:
Przy kierownicy siedział mężczyzna, wyglądał na bardzo zmęczonego, cała rodzina tak wyglądała, widocznie jechali już bardzo długo.
Facet od czasu do czasu popijał kawę, miał czarne włosy i zgoloną na krótko brodę, koło niego siedziała średniego wieku kobieta, miała jasno brązowe włosy, owalną twarz i szare oczy, zamykały się jej, ale ona nie chciała zasnąć…Bała się, bała się męża, był niebezpieczny.
Gdyby nie wyjazd byłby teraz pijany, kaleczyłby ich dzieci…Jak każdej nocy, molestowałby ją seksualnie. Kobieta wiele razy obiecywała dzieciom, że od niego odejdzie, ale nie potrafiła tego zrobić, kochała swojego męża, może i bez wzajemności, ale kochała.
Z tyłu były trzy siedzenia, zajmowały je nastolatkowie, trzynastoletnia Nicola, szesnastoletnia Mercy i czternastoletnia Rebeca.
Nicola miała czarne włosy, zielone duże oczy i okrągłą twarz, dziewczyna ze słuchawkami w uszach wsłuchana w świat muzyki wpatrując się w okno…Ona również się bała, mimo, że dostawało się jej najmniej i najrzadziej to, bała się o swoje siostry. Kochała je całym sercem i zrobiłaby dla nich wszystko.
Czternastoletnia Rebeca spała, jej brązowe włosy opadały na jej piękną podłużną twarz. Otwierała oczy raz na jakiś czas, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ona najbardziej bała się ojca, zawsze dostawała najmocniej za jakąkolwiek błahostkę..Czasem nawet kiedy nic nie zrobiła, ojciec potrafił wejść do jej pokoju i ją uderzyć. Kiedy pytała ,,Dlaczego tato? Dlaczego?!” on zawsze mówił to samo ,, Jesteś szkodnikiem! Nikomu nie potrzebnym!” .
Po środku siedziała szesnastoletnia Mercy, gapiła się swoimi niebieskimi oczami w lusterko, które jest umieszczone przed głową jej ojca. Bała się go najmniej, a to dlatego, że potrafiła się postawić. Zawsze oddawała pięknym za nadobne.
Kiedy jej matka była w pracy, to ona gotowała obiady, ona chroniła swoje siostry i ona pomagała im na każdym kroku. Nie dlatego, że była najstarsza…Po prostu ich nienawidziła. Dziwne, prawda? Jej matka całkowicie straciła do niej zaufanie, po tym jak zaczęła się ubierać na czarno..Nie była normalna, ale mimo to nadal pomagała swojej rodzinie. Dlaczego? To proste! Czekała na ten doskonały moment, kiedy będzie mogła zabić swojego ojca.
Jednak, ona robi to z jednego powodu:
Zanim pojawił się jej siostry, było dobrze…Ojciec był normalny, miał pracę i zainteresowania, a teraz? Teraz ma tylko alkohol.
Dziewczyna przeczesała czarne włosy ręką i postanowiła iść spać.
Wszystkich obudziło gwałtowne hamowanie.
– Robert! Co Ty robisz? – Krzyknęła zdenerwowana kobieta.
Mężczyzna nie odpowiedział, śmiał się tylko pod nosem.
Dziewczyny również nie spały, Mercy wyjrzała przez okno, aby zobaczyć gdzie rodzina dokładnie się znajduje. Ojciec zatrzymał się w lesie, na przeciwko samochodu stała chatka, była ona z drewna, nie należała do najmniejszych więc jak na razie było dobrze.
– Dziewczynki wysiadamy. – Powiedziała kobieta otwierając samochód.
Cała rodzina wysiadła z samochodu, po czym skierowała się do domku.
– Mam nadzieję, że są tu oddzielne pokoje. – Parsknęła Mercy.
– Są kochanie. – Odpowiedziała jej matka ciepłym głosem.
Dziewczyna westchnęła z ulgą po czym poszła na górę.
Jej pokój był cudowny:
Czarna tapeta z milionem fioletowych czaszeczek, jasne panele i meble z ciemnego drewna. Do tego czarna gitara.
Szesnastolatka od razu zabrała się do grania.
– Kochanie, może przejdziemy się z dziewczynami na spacer? – Kobieta zwróciła się do męża.
Ten był jeszcze trzeźwy więc się zgodził.
Matka poszła na górę z uśmiechem, wpierw weszła do najbliższego pokoju, czyli do Nicoli.
– Kochanie, zejdź na dół, idziemy na spacer.
Dziewczynka z wielkim uśmiechem zbiegła do salonu.
– Ja nie idę. – Postanowiła Mercy.
– Dlaczego? – Zapytała kobieta opierając się o framugę drzwi.
– Nie chcę, mam szesnaście lat! Nie lubię rodzinnych spacerów. – Odpowiedziała z odrazą.
Rodzicielka westchnęła zamykając za sobą drzwi.
Kiedy już nikogo nie było, dziewczyna słyszała w głowie dziwne dźwięki i rozkazy.
– Odpie*** się! – Krzyczała na całe gardło, ale to nic nie dawało.
Nastolatka słyszała piski i szumy, czuła ból, ostry ból…Upadła na podłogę i zaczęła krzyczeć.
Wiła się tak pół godziny, z sekundy na sekundę z minuty na minutę mól stawał się większy i większy. Dziewczyna krzyczała, ale nikt jej nie słyszał…Bała się, po raz pierwszy tak bardzo się bała tego miejsca..Ona nie chciała tu być, chciała odjechać jak najdalej stąd.
Kiedy była już na skraju wytrzymałości usłyszała:
,,Do zobaczenia…Mercy”
Głosy i dźwięki ustały, ale dziewczyny nie przestawała boleć głowa, ona nadal krzyczała wijąc się jak ryba, która potrzebuje wody.
Mercy płakała krzycząc aż do powrotu rodziców.
Po dziesięciu minutach do jej pokoju wpadła cała rodzina, matka ją podniosła i przytulała, a ona powtarzała wciąż to samo:
– Zostaw mnie! Zostaw rozumiesz?! – Jej głos był inny, wystraszony i zdezorientowany..
Ojciec nakazał spakowanie rzeczy, postanowił zawieść córkę do najbliższego szpitala. Rodzina jechała około godziny do najbliższego szpitala.
– Dziewczynki, poczekajcie w samochodzie..Ja pójdę z tatą i Mercy do lekarza. – Kobieta zwróciła się załamanym głosem do córek.
One ze zrozumieniem pokiwały głową i już ostatni raz spojrzały na zdrową siostrę.
Rodzice wyciągnęli zdruzgotaną córkę z samochodu i wbiegli do szpitala.
– D-dzień dobry, moja córka podczas pobytu w lesie dostała dziwnego napadu paniki. – Opowiedziała recepcjonistce zdenerwowana matka dziewczyny.
Pracująca kobieta widząc stan pacjentki od razu wezwała lekarza.
>W sali<
– Czy mogliby państwo poczekać na korytarzu? – Zapytał z dziwnym spokojem lekarz.
Małżeństwo wyszło z gabinetu.
– Dobrze dziecko, powiedz, co spowodowało u Ciebie nagłą panikę i strach? – Zapytał z zaciekawianiem
– N-no, r-rodzice w-wyszli n-na s-spacer i-i j-ja n-nie c-chciałam i-iść…K-kiedy i-ich n-nie b-było u-usłyszałam w-w g-głowie g-głosy i-i p-piski… – Wytłumaczyła przestraszona nastolatka.
– Yhym…Co te głosy Ci mówiły? – Lekarz tracił ciekawość do sytuacji dziewczyny, ale był już zbyt daleko, aby teraz przerwać.
– M-mówiły ż-żebym z-zabiła w-wszystkich… – Powiedziała przytulając swoje kolana.
Mężczyzna zdziwiony tym co usłyszał natychmiast wyszedł z gabinetu.
– Myślałam, że mi pomoże… – Wyszeptała dziewczyna.
Siedziała tak i rozglądał się po pokoju, nagle w jej oczy rzucił się skalpel, podeszła do niego powoli i gwałtownym ruchem schowała do kieszeni.
Wyszła z gabinetu i widząc swoją mamę zapytała nieco spokojniej:
– Czy…Czy mogę iść do toalety?
– Jasne skarbie, tylko nie bądź długo. Zaraz musimy jechać do kolenego lekarza. – Odpowiedziała ciepło kobieta.
Mercy pobiegła szybko do łazienki ustała przed lustrem, wyciągnęła skalpel, przed tym co zrobiła powiedziała do siebie:
,, Mnie to nie będzie bolało…Innych będzie bolało.''
Przyłożyła skalpel do kącika ust i powoli rozcinała sobie skórę (Nie, ona nie ma takiej rany jak Jeff) tworząc uśmiech, to samo zrobiła z prawym pliczkiem.
Ponownie schowała skalpel do kieszeni i wpatrywała się w swoje dzieło.
Dumnie wyszła z pomieszczenia i kierowała się w stronę rodziców.
Jej matka krzyknęła, lekarz wytrzeszczył oczy, a ojciec nie mógł nic z siebie wydusić.
– Dziecko, coś ty zrobiła? – Krzyczała jej matka klękając przed swoją córką.
Na jej twarzy pojawił się dziki uśmiech, a z ran ściekała gorzka i ciemna krew.
Mężczyzna złapał ją za rękę i pociągnął do samochodu.
Dziewczyna wsiadła.
Siostry patrzyły się na nią z szokiem.
– Co? – rzuciła z poważniejszą miną.
– N-nic… – Odpowiedziała Rebeca.
Nicola jednak nie chciała ukrywać prawdy:
– M-mercy…T-twoje p-policzki!
– Małe polepszenie i tyle. – Rzekła z dumą.
Nagle przed jej oczami pojawiła się ciemność, dziewczyna zemdlała.
Obudziła się przywiązana do krzesła, a przed nią siedział łysy mężczyzna.
– G-gdzie ja jestem? Gdzie moi rodzice? – Zapytała wystraszona.
– Tu jesteśmy kochanie. – Odpowiedziała jej matka przyglądając się jej z daleka.
– Dziewczyno, jesteś tu, abym sprawdził, czy wszystko z Tobą w porządku. – Wyjaśni lekarz.
Jej rodzice wyszli, a doktor wyjął jakiś notatnik i zaczął mówić:
– Posłuchaj, zostaniesz tu około dwa dni na obserwacji. Jak na razie będziesz zamknięta w pokoju z łóżkiem kuchnią i łazienką, nie przedłużając zadam Ci kilka pytań.
Szesnastolatka pokiwała głową.
– Od kiedy zaczęłaś czuć się…Dziwnie?
– Och, to była dość dawno…Powiedzmy od kiedy pierwszy raz pokłóciłam się ostro z rodzicami poszłam do lasu, zaczęłam czuć, że ktoś mnie obserwuje. Od tamtej pory to uczucie jest ze mną zawsze i przy każdej okazji. – Opowiedziała zmieszana.
– Czy teraz też?
– Tak, ale mniejsze. Bardzo małe uczucie.
– Dobrze, dlaczego zrobiłaś sobie te rany na policzkach? – Lekarz wpatrywał się w jej twarz.
– Nie..Nie pamiętam… – Mercy wiedziała dlaczego, ale nie chciała odpowiadać na to pytanie.
– Yhym…Ostatnie pytanie, czy pobiłaś się kiedy z kimś i czy czułaś przy tym miłe uczucie i szczęście?
– Tak. – Westchnęła unikając jego wzroku.
Mężczyzna pokiwał głową po czym wstrzyknął jej w ramię jakąś substancje, nastolatka ponownie zasnęła.
Mercy rozejrzała się po pokoju w którym była, wszystko było białe…Dosłownie wszystko!
– Nie lubię tego koloru. – Parsknęła idąc w stronę łazienki.
Toaleta była średniej wielkości, w rogu dziewczyna zauważyła torbę, bez zastanowienia postanowiła ją otworzyć.
Pod zamkiem była karteczka a na niej było napisane ,,Nie od rodziców.''
– Niestaranne pismo. – Powiedziała i zaczęła wyciśgać po kolei:
– Soczewki, białka czerwone kolor różowo niebieski.
– Skalpel, nożyce i pistolet.
– Trzy farby do włosów: Granatowa, czarna, czerwona i jasno fioletowa.
– Niebieska bluza.
– Czarne leginsy.
– Fioletowe trampki.
– Rękawiczki bez palców.
– Klucz.
– Czerwona szminka.
– Chyba wiem po co mi to wszystko. – Uśmiechnęła się do siebie po czym chwyciła skalpel i podeszła do lustra, podważyła nim lewe oko i wyciągnęła powoli. Bólu nie było, a ona znowu powtórzyła:
,,Mnie to nie będzie bolało…Innych będzie bolało. ''
Na końcu torby leżało szkiełko, było koloru czarnego. Mercy postanowiła zastąpić je swoim okiem.
następne co zrobiła to włożyła jedną soczewkę w prawe oko, przeczesała grzywkę tak, aby nie było widać tego, że czegoś jej brakuje.
Kolejnym krokiem było farbowanie włosów nastolatka szybko się z tym uwinęła.
Następnie pomalowała usta i przycięła trochę bardziej policzki.
– Idealnie! – Krzyknęła klaskając.
Jeszcze pozostało przebranie się.
Kiedy skończyła chwyciła kluczyk i wyszła.
Ku jej zdziwieniu nikogo nie było, wszyscy leżeli martwi.
Kiedy szła przez miasto nikt nie zwraca uwagi na dziewczynę z torbą w ręku.
Kierowała się ona do swojego dawnego domu…- Już jestem.. – Wyszeptała Mercy stojąc przed drzwiami do domku jednorodzinnego, który należał do jej rodziny.
Zdecydowana chwyciła za klamkę, wyciągnęła z torby pistolet i skierowała się do salonu, gdzie najpewniej znajdowała się cała rodzina.
– Siema. – Rzuciła opierając się o komodę.
Ojciec wstał..Jak zawsze był podpity.
– Odłóż ten pistolet mała gówniaro! – Wrzasnął podnosząc nuż, który leżał na stole.
– Myślisz, że to Ci coś pomoże? – Dziewczyna zadrwiła z niego, po czym uniosła dłoń z pistoletem i sprzedała mu kulkę w głowę.
– C-córeczki uciekajcie! – Rozkazała zdruzgotana matka dziewczyn.
Mercy zmierzyła ją wzrokiem i powoli szła w jej stronę.
Rebeca i Nikola nie chciały uciekać, przytulały się do siebie modląc się po cichu.
– Mamusiu…Czemu mi to zrobiłaś? ZOSTAWIŁAŚ MNIE TAM!!!! – Krzyknęła i rzuciła w jej głowę nożem..Wycelowała perfekcyjnie.
Kobieta upadła na podłogę, jej ostatnie słowa brzmiały tak:
,,Uciekajcie dziewczynki…''
Mówiła to jakby wiedziała o co chodzi.
Nikola patrzyła z przerażeniem na ciało matki, zaś Rebeca wstała i najwyraźniej chciała się postawić starszej siostrze.
– Ha ha! Myślisz kochana, że potrafisz mnie pokonać? – Zapytał z drwiną.
– Nie, ale myślę, że jesteś słaba i to Cię właśnie boli. – Odpowiedziała.
– Mylisz się skarbie. – Rzekła Mercy wyciągając nuż z głowy matki.
Nie rób nam krzywdy. – Zwróciła się do niej Nikola.
– Wiesz Rebeca…Nikola zawsze była na pierwszym miejscu u ojca… – Mercy dobrze wiedziała jak przekonać do siebie młodszą siostrę.
– Wiem…Do czego zmierzasz?
– Trzeba ją zabić, to wszystko przez nią! Od kiedy ta szkarada się urodziła ojciec zaczął pić.. – Wytłumaczyła jej ze spokojem.
Rebeca odwróciła się do młodszej siostry, spojrzała na nią z gniewem, po czym chwyciła nuż ze stołu i wbiła go jej w głowę.
– To jak? Ufasz mi? – Zapytała zadowolona nastolatka.
– Jasne. – Odpowiedziała Rebeca.
Dziewczyny udały się do łazienki, aby ,,Upiększyć'' Rebecę.
– Co powiesz na….,,Crazy Rebeca'' ? – Zaproponowała Mercy.
– Cudowne. – Powiedziała Rebeca obcinając włosy.
Teraz wyglądała tak:
Jej szczególną cechą wyglądu była rana pod okiem..Kształt przypominał kółko przekreślone krzyżykiem…Co dziwne, pojawiło się dopiero teraz samo z siebie!
– Też takie mam. – Mercy odsłoniła brzuch, faktycznie..Miała taką bliznę pod piersią.
To co Rebeca zrobiła sama to:
Wydłubanie sobie oka, przykryła je przepaską.
Drugie oko było zielone, a jej włosy różowe.
Ubrana była w białą bluzę, niebieskie jeansy i czarne trampki, miała też czarną oklapłą czapkę i kolczyk w języku.
– No to idziemy! – Krzyknęła Mercy.
Dziewczyny wyszły z domu i już nigdy nikt ich nie widział, jedno jest pewne:
Szesnastoletnia Mercy i czternastoletnia Rebeca dalej mordują.
Mam nadzieję, że się podoba :)
Viris
AUTOR•Uwaga!
Konkurs zakończy się w poniedziałek o godzinie 15:15!
Powodzienia :D
The_Toy_Maker
@Viris nie zdążę nic napisa,, wybacz. Musze siem pakowac
Viris
• AUTOR@The_Toy_Maker Oki :(