Siesiesiesiesieemaa! Moi drodzy ARTYSCI, ten wpis bedzie troche ciezki, a mianowicie o zyciu. Napewno kazdy z nas ma inna definicje zycia. Chcecie wiedziec co ja mysle o zyciu? Co to jest zycie? To dar, krotka przerwa od narodzin do smierci, ktora trzeba przezyc jak najlepiej. Kazdy poranek to nowe perspektywy na kolejna czesc skorzystania z zycia. Jedni lubia zyc pelnia zycia, lapac dzien i chwytac chwile. Inni wola usiasc i podumac nad sensem egzystencji, jeszcze inni ciagle narzekaja nawet nie probujac poprawic swojej sytuacji. Jedni zyja dlugo drudzy krotko. Wedlug mnie nie ma czegos takiego jak przeznaczenie czy przypadek. To od nas zalezy w 100% jak potoczymy swe dzieje. Kazdy z nas zaczyna z rownego poziomu, kazdy czlowiek od narodzin ma rowne szanse. To tylko zalezy od jego nastawienia. No dobra, fakt, ze niektorzy sa dziecmi milionerow a inni bezdomnych lub przecietnych obywateli ale powiem Wam cos: ,,Pewien znany ktos, kto mial dom i sad, zgubil nagle sens i w zle kregi wpadl. Choc majatek prysl, on nie stoczyl sie. Wytlumaczyc umial sobie wtedy wlasnie ze wazne sa tylko te dni ktorych jeszcze nie znamy”. I tutaj sie przeplata wczesniejszy wpis z jesieni o przyszlosci ale nie o tym. Chodzi o to ze nawet milioner moze kiedys prac koszule swojej sluzacej. Powiedzenie: ,,Od zera do milionera”, nie powstaloby gdyby rzeczywiscie ktos tego nie osiagnal bo nikt by nie uwierzyl. Moim zdaniem wszystko ma sens a jesli jednak nie ma, na przyklad wirowanie slonca, to to musi byc cud. Dla mnie nie ma innego wytlumaczenia. Sa rozne wiary i pewnie buddysta z takim katolikiem jakim jestem ja moglby sie wyklocac caly dzien jaka jest definicja zycia, bytu. Jestem czlowiekiem tolerancyjnym, a to tylko moje zdanie. Ludzie dziela sie na optymistow, realistow, pesymistow, ekstrawertykow, ambiwertykow, introwertykow itp itd. Mowi sie o niebie, czysccu i piekle lecz jedno jest pewne: zycie trzeba wykozystac jak najlepiej. A waszym zdaniem co to jest zycie? Iga.