A w ogóle czas na opowieści dziwnej treści (czytaj: znowu pamiętam mój durny sen i chce go opowiedzieć chociaż każdy ma to gdzieś)

Więc tak
Byłam w jakimś dziwnym miejscu (nwm nawet co to dokładnie za miejsce ale już w nim kiedyś byłam we śnie) i ja sobie tam chodzę na luzie a tu nagle jakieś postacie z HP wpadają i ja przed nimi uciekam przy okazji pozbawiając ich różdżek i łamiąc je (postacie te były z dobrej strony więc skoro mnie goniły to musiałam być zła). Na sam koniec, gdy ktoś mnie powalił na ziemię obok mnie była Cho i ja w nią celuję moją różdżką (według tego co gadałam we śnie była z tarniny a wyglądała trochę jak Czarna Różdżka) i wymawiam zaklęcie Avada Kedavra ale ją ono jakoś nie zabiło. Po tym incydencie podeszła do mnie Luna (której różdżka była najbardziej uszkodzona tak btw) i zaczęła ze mną rozmawiać że to co robię jest złe itp.
Potem się gdzieś telportowałam (wyglądało to miejsce jak sala w Hogwarcie) i wyjełam moją różdżkę, zauważyłam że się ułamała troche i zaczęłam płakać XDDDD

W skali 1/10 jak bardzo powalony jest to sen?