Boże, jak ja kiedyś nie dostanę zawału to będzie cud 😵
Pisałam dzisiaj klasówkę z chemii i oddałam ją jako ostatnia (ogólnie uczyłam się do drugiej, więc mam nadzieję, że dobrze mi poszło)
I nagle takie pani do wszystkich:
-Która to ta Amelia?
Ja prawie tam padłam na zawał, bo myślałam, że jakieś głupoty napisałam, przez co zapamięta mnie całą szkoła, a ona na to
-No tak patrzę, nawet dobrze to napisałaś
Przez cały dzień biło mi mocniej serce, tak się tym zestresowałam wcześniej
I na dodatek głupia baba od biologii zaczęła robić taki sam temat jak na poprzedniej lekcji. No to mówimy jej, że to już było. A ona, że jeszcze do tego tematu coś doda. I ona później sama się skapnęła w końcu, że zrobiła ten sam, ale obwiniła nas, że jej nie powiedzieliśmy i kazała nam teraz zrobić doświadczenie na środę🙄
Jakby bez komentarza-
A jak tam u Was? Też macie jakieś perypetie z nauczycielami?
~Mell <333