Coś mnie tknęło żeby napisać pierwszy w moim życiu zorganizowany wpis. Ale każdy kto mnie zna szedłby o zakłd, że jednak go nie napiszę. Wygrałby zakład.
A tak już całkiem na poważnie to czuję się źle. Mam to znienawidzone poczucie zmarnowanego czasu, które towarzyszy mi niemal codziennie. To jest jak mój drugi cień, czy coś w tym rodzaju. Na dodatek uszkodziłem mój ulubiony (i jedyny z resztą) naszyjnik, który na dodatek jest pamiątką z obozu. Z prawdopodobnie dwóch najlepszych tygodni w moim życiu. Poza tym jestem od kilku dni już taki „rozbity”, wszystko mnie irytuję i w ogóle. Wczoraj jeszcze poprawiłem sobie humor lekturą Percy'iego Jacksona, ale sęk w tym, że po stu pięćdziesięciu stronach trzeciej części zacząłem potrzebować części czwartej. Zastanawiam się teraz czy iść po nią jutro do biblioteki. Bo obawiam się, że jak ją jutro pożyczę, to stracę cały dzień na czytaniu.
Może jutro zrobię quiz o azerskich imionach. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać
Zauważyłem, że zwykle we wpisach się nie witam, ale za to często się żegnam. Nie ma to zbytnio sensu, więc ten wpis jest bez pożegnania
(Jestem dumny z ilości zasad pisania dobrych wpisów, które tu złamałem)