Zrobiłam quiz.
https://samequizy.pl/ewolucja-star-stable-test-wiedzy/
Możliwe, że są błędy. Wiele informacji na temat naprawdę starych czasów Star Stable wzięłam z internetu, bo sama zaczęłam grać w 2014, więc nie było mnie przy wydarzeniach takich jak dodawanie możliwości posiadania wielu koni. Jeśli ktoś był, to niech powie mi, jak było naprawdę.

(Mam wenę na przemyślenia, przepraszam. W tym wpisie będę rozprawiać o braku strachu przed śmiercią, więc jeśli kogoś nie interesują takie tematy, to niech nie czyta).

Zastanawiam się. Większość osób, które znam, boi się śmierci. Moje koleżanki, moi rodzice, nawet inni dorośli. Na wieść, że mieliby umrzeć jutro, zapewne wpadliby w panikę. Ale ja o dziwo nie boję się śmierci. Od kilku miesięcy występują u mnie niepokojące objawy przypominające raka (oczywiście przez koronę nie mogę się dostać do szpitala na prześwietlenie i bardziej możliwe, że mam po prostu przejściowe problemy, no ale prawdopodobieństwo jest), a jednak na myśl o tym, że miałabym go mieć, nawet w odmianie o wysokiej śmiertelności, nie czuję zbytniego przerażenia. Nawet, jakby jutro miał nadejść koniec świata, nie bałabym się. Śmierć jest dla mnie… hmm… może inaczej. Pamiętacie część Cienia Świtu, w której Khalid opowiadał o przeznaczeniu i tym, że każdy krok jest zaplanowany z góry? W tą opowieść przelałam swój własny pogląd na ten temat. Śmierć jest dla mnie czymś naturalnym, nieuniknionym, nieodłączną częścią życia. Akceptuję to i nie próbuję tego zmienić. Wierzę, że Bóg zaplanował moje życie, a jeśli według Jego planu mam mieć raka i umrzeć, to nie zmienię tego. Nie próbuję, po prostu to akceptuję, ze stoickim spokojem i bez paniki.
Być może ten brak strachu przed śmiercią wynika z mojej wiary w życie po śmierci, a może z jakiejś innej kwestii. Nie wiem. Ciekawi mnie natomiast, jakie poglądy na ten temat macie wy?