To nieskończone jeszcze opowiadanie, powie jaka jestem dziwna i nie nadaję się do pisania opowiadań, a więc zaczynajmy…

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Czy na pewno chcesz to zobaczyć?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Na pewno?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Daleko zaszedłeś/zaszłaś…
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Ok pokażę ci…
.
.
.

W ogródku pełnych marzeń, świecistych jak ziarenka, mieszkała dziewczynka o imieniu Carly.
Miała kotków dwa. Szaroburych. Zwała ich ponurych. I chociaż matmę kumała, to jej nienawidziła. A odę kochała i co dzień na instagramka publikowała zdjęcia w przeróżnych stylizacjach. Które nie były tanie. Każda stylizacja musiała chociaż 1mln zł kosztować. Bo jej rodzina była zamożna. Na prawie wszystko mogli sobie pozwolić. Ona sobie sławę rozwijała i pieniądze odbierała. Ze swojego konta bankowego. Dla mnie to niedorzeczne. Jak dziecko może mieć konto bankowe. Podobno jakieś tam talenty miała, ale najbardziej do modelingu się nadawała.