Tak, wiem idelana godzina na dodawanie wpisu. Ale lepiej napiszę to teraz ponieważ do jutra zapomnę.

Tak czy owak, ponownie mówię o osobie w moim otoczeniu nie tolerującej LGBTQ.
Tym razem, jednak nie odniosę się do jej zachwiań itp, a do zbiegu okoliczności z dzisiaj [znaczy, pewnie, jak to czytacie to pewnie jest już wczoraj].

Ogólnie, siedziałam sobie, coś tam w telefonie przeglądałam, ta osoba przechodzi obok i nagle moje ucho wyłapuje znajome słowa pewnej piosenki. Więc przysłuch**ę się, czy an pewno mi się nie przesłyszało, ta osoba dalej to podśpiewuje.
Niby nic, w końcu każdemu może się coś podobać.
Haczyk w tym, że piosenka opowiada historię dwóch, zakochanych w sobie dziewczyn. Ironią jest też to, iż osoba ta doskonale zna angielski i zdaje sobie sprawę ze wszystkiego co jest w piosence.

Nie wiem, może ta osoba nie zrozumiała kontekstu słów.

Tak czy owak, nie byłabym za tym by ta osoba magicznie zmieniła swoje poglądy. Dzień przed, oglądaliśmy film, pojawił się wątek LGBTQ i już, od razu subtelne przekazywanie, że jest to złe.

No, więc taka oto historyjka.

Teraz dobranoc wam.