
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×



Quietly
AUTOR•dlaczego
pozwalasz sobie
na bycie zabawką
w rękach
dziecka
przecież to nie tak
że masz kontrole nad tym
jak się tobą bawi
w końcu plastikowe lalki też jej nie mają
w końcu plastikowe lalki
to tylko plastikowe lalki
zabawki
bezwolne
tępe
stłamszone zabawki
a gdy dzieci
nadadzą im całą osobowość
otwierając teatrzyk
i zowiąc ofelią
to czy to dalej będą
te same lalki
którymi zwykły być
zanim zostały zabawkami
czy może wtedy
ich oblicze
uwikłane
schowa się
podda
i odejdzie
dlatego proszę
przestań
pozwalać im na wszystko
bo te cholerne
egoistyczne
te przeklęte dzieci
zjedzą cię doszczętnie
więc nie nadasz się nawet
na plastikową lalkę
Quietly
AUTOR•skończymy się
wypalimy
wosk rozlejemy po stole
i niedługo potem
ostygnie
a wtedy zliżą go koty
mrówki ukradną
zostawią tylko
knot
tylko knot zostawią
i nie będzie z nas już nic
nic więcej
żadnego użytku
nic więcej
niż knot
który nie będzie mógł oddychać
bo jego płuca
jakoby fatum przez autorytet zesłane
zaleje paliwo
a więc umrzemy
będziemy martwi
będziemy nieżywi z samotności
dopóki nowy wosk nie obejmie nas w swoje ramiona
w które z utęsknieniem
za całym ciepłem przywykłego świata
wtulimy się
jak gdyby rozpostarła je dla nas
matka
bo przecież tęskniliśmy za dozą czułości przez tyle bezdennych oddechów
tylko po to żeby wreszcie móc użyć dla siebie
życia
prawda?
jesteśmy egoistyczni
żyjący w mroku
przerażeni bez płomienia
jesteśmy tylko dziećmi
które od zawsze onieśmielała ciemność
i nie możemy żyć bez świec
i nie możemy zatrzymać ich na zawsze
jesteśmy tylko dziećmi
które nie chcą stracić swoich przyjaciół
ale przecież czas jeszcze nieraz
zmieni nasze umysły
tak jak zabił świecę
tak i zabije tęsknotę za świecą
prawda?
Quietly
AUTOR•1980
Jesteś ode mnie tak daleko, jak Słońce, a ja nie mogę podejść, bo wypalisz mi oczy, zetrzesz mnie w pył, machniesz ręką, rozdmuchniesz. I wtedy odlecę, spadnę na Ziemię, zniknę w gęstniejącym oceanie. Rozpuszczę się, popłaczę.
Uniżony, ponieważ od lat pozwalasz mi tylko podziwiać.
W końcu doskonale wiesz, że jesteś sztuką nad sztukami, największą poetką, na miarę poetek całego świata — przyszłego, teraźniejszego, przeszłego — jesteś wieczną oblubienicą, ulubionym dziełem Boga, który twarz Twoją kolorował swoimi opuszkami, tak że jaśnieje najpiękniej, który ucałował głowę Twoją, pogładził dłonie, jakoby najdumniejszy z ojców.
I choć chciałbym szeptać Ci do ucha komplementy, obietnice, dotykać zawsze tak, jakby to był pierwszy i ostatni dotyk mój dla Ciebie, ustami tworzyć obrazy, sprawić, że śpiewałabyś dla mnie i tańczyła na niebie. To nawet gdybym dusze zaprzedał — wciąż nie mogę!
Jak dzień — odchodzisz, znikasz, ustępujesz. Ciągle inna, nowa, inaczej kapryśna.
Odtwarzałbym w pamięci obraz Twych warg, muskających mnie czule, jednak z każdym Twym powrotem smakowałyby inaczej — winem, pomarańczą, muzyką, tęsknotą. A Twój zapach byłby moją najsłodszą truskawką, krzakiem pomidorów, lasem po burzy, piekielnie długą podróżą, zieloną polaną, słowem ukojenia — cudem.
Ciężko przywiązywać się każdego dnia od początku, ale z tym gorącym temperamentem, z tym szaleństwem w duszy, z tą innowacją, spokojem i nagłością, burzą włosów, ostrym promieniem — z tym wszystkim — kocham Cię ciągle na nowo,
nawet w nocy nie mogę przestać.
Mrs.Chocolate_
to ciekawe z jaką niecierpliwością czekam na każdy twój powrót i jak bardzo zawsze mnie usatysfakcjonywujesz
Quietly
• AUTOR@Mrs.Chocolate_ cieszy mnie to ♥
Quietly
AUTOR•jestem na drodze donikąd
bo jestem nikim
nie mogę oczekiwać, ze ktoś da mi miejsce
sądziłam, że nie potrzebuje miejsca
pora je znaleźć
zanim porośnie mnie skóra diabła
zanim
czerwone ręce
będą kazały uciekać
daleko, daleko, daleko
daleko stąd
i moja droga donikąd
droga do siebie
będzie drogą długą
ale nie dam się złapać
dlatego przepraszam
jeśli wrócę lepsza
jeśli wrócę
pewna
przepraszam
jeśli wreszcie wrócę jako ja
bo to może zaboleć diabły
Quietly
AUTOR•[jesteśmy głupcami]
nie ma
ciężkie westchnienie zrzuciło
ich imiona
z ramienia
nie ciążą już
uwolniły smętne umysły od niedoli
i uniosły się na małym podmuchu
chwały
poleciały
poleciały do słońca
spłonęły
nie ma
słowa zapomnieliśmy
i ludzie już nie potrafią mówić
nie ma pomników
zniszczyliśmy
nie ma kwiatów
zdeptaliśmy
nie ma testamentów
spaliliśmy
grobów też nie ma
bo po co?
i tak już po wszystkim, już za późno
odejdź, przemiń, zniknij, daj zapomnieć
tylko głupcy tęskną za czymś, co blaknie w pamięci
jak gdyby nigdy nie istniało naprawdę