°Ja tego wszystkie nie rozumiem. Nie przeprosiła, jakbym była niczym… Jakbym była zwykłym ścierwem, które przecież i tak wybaczy i będzie git… Tak? Tak ona to widzi? Jeśli tak, to się myli. Potraktowała mnie tak okropnie, że nie zasługuje na przebaczenie. Ja jednak nadal kocham. Kocham, choć nie chcę. Jedyne czego pragnę, to żeby zapomnieć i żyć dalej… Pomyśleć, że chciałam z nią robić tyle rzeczy… A ona tak paskudnie mnie potraktowała. Nigdy nie liczyła się z moimi uczuciami, tak samo, jak jej obserwatorzy. Myślicie, że co? Że k*rwa fajnie się czytało dziewczynie, jak inni shipowali jej partnerkę z inną dziewczyną, lub dowiadywać się, że rozmawiała z nimi na sprawy, którymi ze mną nigdy nie chciała się podzielić? Nie, to nie jest miłe. To jest tak paskudne, że nienawidzę też większości jej obserwatorów. Wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem, a nadal mnie ranili. Bo co? Bo się tym nie przejmę, czy nie zauważę, hm? Nie no, z*jebiste podejście. DZIĘKUJĘ WAM BARDZO. Gdybym to była ja, to wszystko to, mogłoby się nie wydarzyć… Wszyscy mi ją zabrali. To przez nich ona nie chciała ze mną gadać, a na pytanie, czy kończymy związek, ona tylko zwykłe „okej”. Wszyscy mieli w d*pie moje uczucie i robili co chcieli. Są tak obrzydliwi… Niecierpię ich za to, co zrobili. Codziennie ranili i odebrali. A później jak gdyby nigdy nic, część z nich normalnie ze mną pisała… Może niektórym w jakimś stopniu wybaczyłam, ale nie myślcie, że całkowicie zostanie im to wybaczone. Odebrali mi to, co kochałam, jak i przyszłość z nią związaną. A ona? Bez problemu to przyjęła i też mnie zraniła. I to ja jestem tą złą, tak? Śmieszne. Jedyną rzeczą, którą mam ochotę zrobić to… To… Nie… Nie mogę powiedzieć. To zaakceptowałaby tylko jedna osoba… Czemu? Bo z nią kiedyś rozmawiałam na pewne tematy. Nasze podejście być może już było, a może nadal jest, bardzo podobne… A nigdy tutaj nie spotkałam drugiego takiego człowieka… W sumie w realnym świecie też… Ech. Wiem, do niczego wam się to nie przyda, ale to nic. Musiałam się wygadać, nie chciałam trzymać tego w sobie… Chociaż i tak wszyscy będą mnie za to obwiniali, bo oni to są tacy święci, z*jebiści i nigdy nic złego nie zrobili… Heh. Uwierzycie, że dzięki takim jak oni, moje marzenia się nie zmieniają? I jak ja mam coś zrobić, jak oni dokładają wszelkich starań, by tak nadal było? Hah…°