witam przyjaciele udalo mi sie przeżyc wizyte u dziadkow na urodzinach babci

basically bylem wymeczony po wyprawie w gory rano z rodzicami a w mieszkaniu dziadkow bylo nagrzane i zasypialem na siedzaco
wszyscy mowili tak glosno ze mialem dosc, czulem sie jakbym mial goraczke
musialem dwa razy chowac sie w starym pokoju cioci zeby sie podladowac bo czulem ze sie poplacze
pod koniec oczywiscie jeszcze ciotka stwierdzila ze trzeba jeszcze kolejne kurde zdjęcia porobić
bylem tak zdezorientowany ze juz sam nie wiedziałem gdzie mam stanac ani co robić
nawet dzwonek od telefonu mnie tak denerwował ze sie powstrzymywalem zeby nie zacząć ryczeć
ale przetrwalem
dali mi nawet odrobine wina polslodkiego sprobowac ale cierpkie bylo

oceniam nalesniki ktore sam musialem podsmazyc bo starych nie ma w domu🤯

wiec tak uguem dostalem od starych bardzo szczegulowe instrukcje ponieważ na co dzien takich rzeczy nie robie (to zle hyba)
no i ten smażyłem je sobie po 5 minut kazda strona tylko ze spud sie tak spalil ze ledwo je przekroilem a góra byla tak miekka jak skora niemowlaka
potem jak je z powrotem na jedna strone przewracalem to sie rozwalily a jak je nalozylem na talerz i kroilem to jeszcze bardziej sie rozwalily
nalozylem se na nie bananka (ja kce bananka) i chcialem polac czekolada ale nie dosc ze w opakowaniu bylo jej bardzo malo to jeszcze nie rozpuscila sie dobrze, wiec w akcie desperacji przypomniałem sobie o sosie czekoladowym z lodówki
no i dorzucilem jeszcze smietane z cukrem i ostatecznie jakoś to zjadłem ale jestem takim powolnym jełopem że było półwystygniete
a wiec nie czuje satysakcji

moja ocena 5/10