@ninja_quizy258 O rety, współczuję 🥹
No niestety ja miałam trochę więcej przykrych rzeczy ze zwierzętami… Ale skoro pozwalasz się żalić:

1. Mój pierwszy pies, Max.
Jako że niekastrowany to odbijało mu na punkcie suczki sąsiada. Pewnego razu uciekł z podwórka pod nieuwagę babci i brata. Byliśmy przekonani że gdzieś z nią poszedł dlatego szukaliśmy go nawet po dwa razy w lesie i wołaliśmy. Dwa dni potem okazało się że potrącił go samochód a jego ciało było tak rozjechane że jedyne po czym można go było rozpoznać to obroża… Do tej pory na jego wspomnienie łezka mi się w oku kręci 🥹 Większość czasu u spędzał w gipsach bo miał strasznie łamliwe łapki. Ale wraz był kochany a że to był mój pierwszy pies to jego śmierć mnie mocno uderzyła…

2. Kilkumiesięczna kotka, Lala
Przypadkiem pojawiła się na moich schodach a że na wsi koty są na wagę złota to przygarnęliśmy. Wszystko było pięknie ładnie kiedy się nie rozchorowała. Już wcześniej jedna kotka przed nią (Lucynka) zdechła na chorobę zwaną panleukopenią (mówiąc prościej, ogromne osłabienie odporności) co się objawia brakiem apetytu, wymiotami i mocno wodnistą biegunką. Myślałam że uda mi się domowymi sposobami ją uleczyć i witaminami. W przeciągu trzech dni zaczęło być coraz gorzej. Wzięłam ją do domu, wykąpałam bo była cała brudna w wymiotach i próbowałam dalej ją leczyć. Niestety zmarła na moim łóżku…

3. Kot Staszek
To był mój ulubiony kot. Ocierał się o mnie, dawał się pogłaskać, bawił się, ogólnie piękny zdrowy kot. Już się cieszyłam że po długim okresie wolnym od kotów ponownie będę miała do kogo wychodzić na podwórko. Niestety tata znalazł go martwego przy drodze razem z dwoma kotami sąsiada… Nie wiem czy to "masowe samobójstwo" czy przypadek czy wredota człowieka ale przejęłam się tym bo uwielbiałam go…

Łojć, rozpisałam się XD Także sory za depresję 🫣

Dużo mi kotów zginęło przy moim domu jako że mieszkam przy ulicy i niestety mój dom jeszcze nie jest w strefie zabudowania albo kończy się tuż przed moim domem także to nie tylko wina zwierzęcia ale i ludzi którzy jeżdżą jak wariaty i nie patrzą. Wolą zabić zwierzę niż starać się wyhamować… (Raz myślałam że drugi samochód we mnie wjedzie bo nagle zatrzymałam się bojąc się żeby nie potrącić wiewiórki XD)