przyjechalam na dwie godziny wf ale nwm czy dam radę no,ja juz po pierwszej mam dość,a jeszcze mamy z inna klasa mieszane jest moja grupa i tamta i doslownie piatka nam jest a ja ofc robie za piate kolo cn i nwm pod sciana jedynie sb pilke od kosza odbijalam jak debil a reszta w parach siatke miala…
i jeszcze babka od wf zaproponowala mi że może bym w koncu zwolnienie na przyszły semestr zalatwila ale bez matki to sie nie da , ona by w życiu sie na to n zgodzila,bo niby jestem krzywa coś tam jeszcze i muszę ćwiczyć a bez niej to nic n zrobię nawet jakbym 18 miala…a wsm to mi sie od dawna to zwolnienie marzy
I twierdzi ze to bez sensu ze chodzę bo i ja sie mecze i ona , jeszcze na silowni jest ok bo cala lekcje pojezdze na rowerku,ale na sali to masakra,i ze ona nie może indywidualnych robić (jakbym n wiedziała) ze n mam chęci (troche tak,bo ogl sport to tylko z meka mi sie kojarzy,ale ka po dziwnie sie czuje dla mn nawet podnoszenie reki przy ludziach jest niekomfortowe,cala taka dziwna powyginana od razu jestem i sie gapia na mn,i sie pilki boje troche tez a wgl to mam okulary to bardziej musze uważać zwłaszcza ze juz za duzo ich rozwaliłam ,no a bez nich boje sie cokolwiek robić bo n chce oslepnac bardziej)
i próbowałam wytłumaczyć ale no nie za bardzo mialam jak, tylko jak babka rzucila argumentem ze cie dziewczyny widza to ja takie no właśnie,widza
:/
Mam dość…
A jeszcze druga godzina mn czeka…