Dobra no to tak, zacznijmy od tego że przyszły do mnie koleżanki na noc wczoraj, dwie bo trzecią też zaprosiłam ale napisała że ma zaplanowany wyjazd a jak się okazało to nie była na wyjeździe ale cóż.

No to nocka wszystko super I przyszedł czas na dzisiejszą jazdę. Pojechałyśmy więc przed 10 do stajni a jazdę miałyśmy na 11:30. Porobiłyśmy tam trochę i poszłyśmy po konie. Pani zapisała mi nową klacz. Bardzo się cieszyłam ale też stresowałam bo to prywatna młoda kobyłka. Przy wychodzeniu z pastwiska mi zakłusowała XD. Już wiedziałam że jest ciekawym koniem.
(Wróciłam po prysznicu, mogę pisać dalej XD)
Przy koniowiązie była niespokojna, ale to też przez muchy, dostałam propozycje jazdy na kantarze bo tak też jeździ ale jak zobaczyłam jej ogłowie (westernowe a ja kocham western) to stwierdziłam że wolę w wędzidle i też dlatego że czułabym się pewniej.

Weszłyśmy na plac już osiodłane itd. Kiedy już stępowałyśmy widziałam że wszystkiego się boi ale dodawałam ful łydek i ruszała do stępa. Do kłusa też było ciężko ale pojechała (od początku trzymałam się kosmyka grzywy bo się stresowałam). Pani kazała nam robić koła i najeżdżać na drążki i szła dobrze bo jeszcze nie jest nauczona kół więc nie wchodzi do środka hah A na drążkach pięknie podnosi nogi. Potem było zagalopowanie, mega trudno ją do galopu bo ona po prostu mega szybko jedzie kłusem a nie przechodzi do galopu ale udało się kilka razy i jest meeega wygodna w galopie. I kluczowy moment czyli skoki. Pani powiedziała żebyśmy najechali na krzyżaka i… najechałam! Po tym skoku puściłam się już grzywy i przestałam się tak stresować. Kilka razy jeszcze jechaliśmy krzyżaka i tylko raz wyłamała więc jestem dumna. Potem skakaliśmy parkur taki trenigowy ale Pani pozwoliła mi nie jechać jednej przeszkody która miała za trudny najazd jak na dzidziusia. Resztę parkuru przejechała fajnie ale nie całość z galopu. Na koniec jak reszta skakała jeszcze szereg ja miałam najechać na tą przeszkodę której nie skakałam w parkurze i jechałam ją 3 razy i też było kozacko bo ani razu nie wyłamała ani nie zwaliła. Potem już rozkłusowanie i rozstępowanie. Musiałam ją stępować dłużej niż inne konie bo ona nie ma mega kondycji ale było kozacko.

Potem rozsiodłałam ją i poszłyśmy na pastwisko. Ona jest taka żywa hah!

To już koniec, bardzo mi miło jak dotarłeś aż tu. Imię i jej rasa zostanie tajemnicą chyba że ktoś chce to mogę na pv.

Paaa

Dziekuuuuuje!
Mamy 70 obs!
Moje kochane żółwiki!
Lecimy po więcej!!!!