Hejka!
Mój Boże, wreszcie w domu… Te "uroki" 8 klasy są wykańczające
No, miałam Wam opowiedzieć o Dniu Chłopaka
Zorganizowałyśmy to wraz z dziewczynami w środę rano, gdyż na wtorek się nie udało
Ustaliłyśmy, że zamówimy pizzę. Nasz wychowawca się oczywiście w ogóle nie zainteresował tematem, a jako iż nie mamy pieniędzy klasowych (nasza organizacja T-T) to musiałyśmy same zebrać pieniądze, przez co nasz budżet był… powiedzieć, że "nieco ograniczony", to nic nie powiedzieć.
Po ok. 1,5h przyszły pizze. Naszego wychowawcy oczywiście nie było (jego DrUgA pRaCa, która jest jego wymówką na obijanie się), więc plan był taki, że zjemy pizzę na przerwie na małej sali gimnastycznej.
Po pierwsze: przejście przez korytarz z 4 pudełkami pizzy, gdzie każdy wyciągał łapy, próbując ubłagać nas o choćby jeden okruch była NIEŁATWA
Po drugie: okazało się, że kawałków każdej pizzy było 6, nie 8, przez co wychodził 1 kawałek na głowę (a one same nie należały do największych)
Po trzecie: po minucie zostaliśmy wywaleni z małej sali, gdyż uczniowie Spectro (jakaś taka prywatna zerówka obok naszej szkoły czy coś takiego) przyszli na lekcję.
Wuefistka nas wygoniła i powiedziała, że możemy zjeść "tutaj, na ławeczce na korytarzu" (przypominam: banda wygłodniałych ludzi, wyciągających ręce po choćby jeden okruch). Po kilku minutach wuefista, który miał nam załatwić wejście na małą salę powiedział, że "wybaczcie, zapomniałem o was" i łaskawie pozwolił nam wejść na dużą salę
Koniec końców wyszło tak, że jedliśmy pizzę na podłodze w sali i jedni zjedli 3 kawałki, inni w ogóle
Po całej akcji nienasyceni dwoma kęsami pizzy chłopacy obwieścili nam, że na Dzień Kobiet (czy tam, jak to oni mówią, na "Dzień Dziewczyn", bo się prędzej uduszą niż nazwą nas kobietami) kupią nam pudełko frytek i pozwolą zjeść po jednej
Tymczasem inna klasa, która zamówiła pizzę we wtorek, zjadła ją w sali, ze swoją wychowawczynią, mieli tej pizzy więcej i nawet udało im się zdobyć dwie butle coca-coli
Jakby…