A więc dobrze, opowiem wszystko co było jak biografię. Bo ona potrzebuje pomocy i jeśli to kiedyś może być dowodem policyjnym, niech będzie.
Zacznijmy od tego, że urodziło się dziecko, Klondie. Za zimna i za mała. Poród nie był naturalny, co oczywiście spowodowało problemy. Mała przez dłuższą część swojego dzieciństwa (którego z resztą nie miała) miała koślawe kolana i nadwrażliwość słuchową. No i z tym pierwszym mniejsze zło, co prawda chodzi jak kaczka, ale na pierwszy rzut oka tego nie było widać. Ale to drugie istne piekło. Każdy dźwięk powyżej szeptu wypalał jej uszy jak ogień. Potem nauczyciele kazali jej iść na jakąś terapię dźwiękową i wyobraźcie sobie, że na siłę przylepiają wam słuchawki do głowy i puszczają muzykę, która jest stanowczo za głośna i przyprawia was o ciarki. Tortury. Ponadto z tego powodu w nocy często nie umiała spać, bo coś hałasowało. I wtedy zazwyczaj płakała. A mama? Zamiast ją uspokoić stwierdziła, że najlepszym pomysłem będzie wypitolenie dzieciaka na klatkę schodową. Kreatywnie!
A potem jeszcze stwierdzono u niej tego cholernego aspergera. Wtedy się zaczęło wyśmiewanie ze strony rodziny, najmłodsza siostra do tej pory twierdzi, że to jest to, co czyni ją dziwną. A jeszcze w szkole był problem, bo nauczycielka powiedziała dzieciom, że mają ją inaczej traktować, bo tego wymaga. Bullying. :) Nie no super! Jeszcze na dobitkę tego trzeba było. No więc pamiętam jak chowała się pod ławkę, bo się bała, a ojciec co? Powiedział jej, że jest aspołeczna. Szalka się przelała, kiedy wraz z jej koleżanką weszły na posesję jednego z jej dręczycieli. Okay, nie powinny tego robić, ale wyszły, kiedy o to prosił. To nie jest powód, żeby od razu pisać na grupie klasowej dziwne rzeczy na jej temat, a tą koleżankę zupełnie ominąć.
Były też testy do klasy językowej. Ona się dostała i jej dręczyciele też. Tak również poznała @Lorax_ , która powiedziała jej o SQ i założyła sobie konto… przyniosło ulgę, bo mogła się komuś wygadać. Nie mniej jednak jak tylko nowy rok się zaczął to ci trzej chłopcy zaczęli odsuwać ją od klasy plotkując właśnie na temat Klondie i wysuwając teksty na jej temat typu "Jak nas lubisz, to jej nie możesz". Jeden z nich, ten od posesji, nawet życzył jej śmierci. W grudniu 2025 doszła do tego jeszcze siostra dziewczyny tego chłopaka. I nasza mała Klon, która miała wszystkiego dość poszarpała się z nią i z jednym z tych antymonów. Pamiętam, że to były Mikołajki i musiałem wyjść z pracy. Mój kolega, który pod nią podjechał powiedział, że próbowała się zabić. Nauczyciel powiedział, że coś z tym zrobi, ale znowu się zaczęło "Grzyb" i tak dalej. A punkty karne dostała tylko Klondie.
Lecz w domu też nie było i nie jest lepiej. Matka ją wyzywa i krzyczy na nią za byle błachostki. Czasem się zdarza, że jak Klon zrobi coś głupiego, to nawet nią szarpie, a ona się wtedy boi. Płacze. Ja też się boję. Ojciec podchodzi za blisko, stanowczo za blisko… łamie przestrzeń osobistą. Siostra mówi jej, że lepiej by było, gdyby się nie urodziła, ostatnio nawet życzyła jej śmierci. A ja? Ja mogę tylko stać i patrzeć jak ona cierpi, bo oczywiście po takim czymś nie zostają siniaki, nie da się tego udowodnić tak, jak da się udowodnić przemoc fizyczną i cyberprzemoc. Mogę mieć tylko… nadzieję