Poywolę sobie opowiedzieć o moim dzisiejszym śnie, gdyż był dość ciekawy(i miał logiczny związek – to jest naprawdę coś, przynajmniej dla mnie). Jest też dużo o bałkanach. Parę miesięcy temu miałem też jeden o Serbii konkretnie, którego prawie nic nie przebiło. Ale powtórze się, ten ma logoczny związek.

Otóż tak: Jestem w przedsionku jakiegoś biura, w którymś z miasteczek pomiędzy Rzeszowem a Krakowem, mam w ręku tabliczkę z reklamą jednej z Rzeszowskich szkół, działającą w systemie hybrydowym XDD. Nagle podchodzi do mnie jakiś pracownik, który łapie mnie, wsadza do naczepy tira, i zawozi do Chorwacji XDD. Na miejscu wypycha mnie z tira, i odjeżdża. Miejsowość, w której byłem bardzo przypominała jedno z nadmorskich miejsc, w którym byłem irl. Podchodzę bliżej brzegu, a tam jest jeden z moich nauczycieli ze szkoły XDDD, była też inna osoba. Pytają się mnie, jak dojść na najlepszą plażę w okolicy, mówię im, i pokazuję kierunek (ze własnych wspomnień z tamtego miejsca). Lecz oni idą w inną stronę, idk dlaczego. W pewnym momencie podchodzi do mnie gość z klasy równoległej, mówiąc do mnie, żebym z tąd szedł. I teraz najlepsze: Kiedy z tamtąd odchodiłem, zobacyłem GOŚCIA W JUGOSŁAWIAŃSKIM MUDNURZE (nie Tito, niestety…). Nie pamiętam, co powiedział, ale napewno coś wielkiego. Po chwili historia z tirem się powtarza. Tym razem jestem wywieziony na krakowską Nową Hutę. Gość od tira wprowadza mnie potem do mieszkania, w którym wszyscy traktują mnie, jakbym tam mieszkał. Nie wytrzymuję tego, wybiegam na zewnątrz i się budzę. Także tak. Ale nic nie przebije snu o serbskiej armii.