Idę sobie do szkółki i nagle widzę typowe dzieci XXI w., puszczam im piosenkę Deysika „Radical”. Szef gangu się na mnie wkurzył, onie, wszyscy zginiemy. On ma aż 120 cm wzrostu, aaa. Widzę w oddali jakiegoś gościa z rowerem i kapturem na ryju, kogoś mi przypomina, ale je*ać. Jak pożyczę od niego rower i nie oddam to się nie obrazi. Przecież muszę uciekać przed gangiem!!!!1!!111!! Chcę podpie*dolić rower, ale się nie udaję, bo gościu się odwraca. Oku*wa oku*wa oku*wa to Deys! Gang już się zbliża!
– Muszę uciekać przez gangiem!!11!- krzyczę na całe swoje zad****. Nagle, pojawia się Magia of Y, robi z roweru Dawida rower dwuosobowy i spie*dalamy przed gangiem! Na szczęście pojawia się armia latających piesełów, które strzelają kebabami i zabiją gang! Wracam do domu i zamykam Deysa w szafie. The end.

Tak, tylko tyle udało mi się napisać :DDD
Tak serio do pisałam sad story, ale jest chu*owe :DDD
i nie zamierzam kończyć tego gówna :D

Ten uczuć, kiedy wymyślając serie „złe opowiadania na sq” nie widziałaś, że istnieje takie coś jak RedziuiCap, i teraz ludzie myślą, że zaje*ałaś od nich pomysł :’)