Hej wszystkim ?. Jak wam mija pierwsza sobota wakacji? Mi po prostu za*ebiście ?
Zaczęło się tak:
Moja bff Kamila zadzwoniła rano (budząc mnie przy okazji) i spytała czy jadę z nią do lasu rowerami- zgodziłam sie. Ok 14 przyjechała i pojechałyśmy do sklepu za las przy upale 34 stopni, wiem genialne ?. Miałam mokrą koszulkę zanim dojechałyśmy, myślałam że to od upału, ale okazało się, że picie wylało mi się w plecaku xD Pojechałyśmy do sklepu na siłke ( który było obok)
-Która godzina?-zapytałam
-14:52
*patrzymy się na siebie*
-o k*rwa mecz jest!
Jedziemy szybko aż w połowie drogi Kamili spadł łańcuch czy coś w tym stylu i się wywaliła, zdarła kolano i wgl.Kama musiała prowadzić ten rower, ja jechałam koło niej.Gdy wróciłyśmy wyglądałyśmy jakbyśmy z wojny wróciły nogi poobdzierane, my czerwone jak buraki od upału ??? Kamila twierdzi, że to przez moją koszulkę która przynosi pecha. Za*ebisty dzień, nie ma co xD