Hej! To znowu ja. Tak, no..
No więc mam pewien pomysł.
Myślę nad napisaniem one shot’a ,bo jakoś nie widzi mi się z tego seria chociaż kto wie.
Spotkałam dzisiaj starego „kolegę” „przyjaciela” ciul wie jak go nazwać.
To była naprawdę długa historia ,bo znam go praktycznie od urodzenia. Mieszka obok skurczybyk.
Co w tym takiego wyjątkowego?
Nie widziałam go od ilu? Pięciu- sześciu a w zasadzie to nawet siedmiu lat.
Nie pytajcie się mnie, nie liczyłam dokładnie.
Zrobiłam parę głupich rzeczy i.. no, um.
Never mind, byłam dziwnym dzieckiem ok? 😂
Spokojnie po prostu urwaliśmy kontakt i w tym roku nagle zaczęłam go widywać wszędzie.
Przez te parę lat mimo ,że mieszkał obok nigdy go nie widywałam a tu nagle jest wszędzie.
Nie rozmawiamy.
Posyłamy sobie jedynie uśmieszki które ciul wie znaczą.
Nawet gdy chcę zachować poważny wyraz twarzy wystarczy ,że na mnie spojrzy a ja się rozpływam.
Dzisiaj wracałam do domu i.. matko to jest żenujące.
Jeśli chcielibyście poznać tą historię w roli jakiejś innej bohaterki to piszcie w komentarzach 💓
Czuję teraz taki cringe ,że chyba zaraz pójdę po łopatę i się zakopię pod ziemią z wystającą taką tabliczką „nigdy nie odkopuj” 😳