Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji
" Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie*
×
niewybitnaniepoetka
AUTOR•well, tam miało być *wyobraź sobie tu jakiś hasztag*
samequizy mnie nie rozumie
Earthquake
w ogóle dzięki temu odkryłxm, jak SQ układa hasztagi. alfabetycznie.
TW
Mistrz Yoda zdanie to wypowiedział!
niewybitnaniepoetka
AUTOR•Powracam w chwale.
Łapcie Geniusię na powitanie. Fani Jeżycjady zgłaszać się.
Lilu.
@Beatrice.
Dobsz. Kiedyś może przeczytam Jeżycjadę aka obleśną zupę. Ale tobie Wiedźmina nie polecam czytać, przynajmniej na razie.
.Anja
@Beatrice. OMG JAAAAA
choć jestem bardziej TeamStaraEra
niewybitnaniepoetka
AUTOR•And number three:
Od @TW
@TW
Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył po rozchyleniu boleśnie opuchniętych powiek, był blady, popękany sufit.
Sufit, którego kompletnie nie kojarzył…
Do tego kiedy spróbował poruszyć ręką, przekonał się, że nie może.
@.Emisia.
Gdy spojrzał w kierunku kończyny, przekręcając szyję tak, że aż coś strzeliło mu w karku, okazało się, że jej nie ma. Ręka została ucięta (a może oderwana?) tuż za ramieniem. Na blacie w jej miejscu leżała stalowo-gumowa konstrukcja z nerwami niczym kable widocznymi w szparach, która prawdopodobnie miała mu zastąpić brakującą część ciała. Twór podrygiwał co jakiś czas niczym niemal martwe zwierzę.
Znów @TW
Między misternie wykonanymi, aczkolwiek wyraźnie mechanicznymi palcami, ktoś umieścił kartonik wykonany z tego sztywnego papieru, jakiego używa się zwykle w biednych, zapewnianych przez Kompanię poradniach prawnych niższej kaskady.
Wyglądało na to, że coś było na nim nadrukowane…
Trzęsąca się ręka bardzo utrudniała odczytanie tego czegoś, więc wyjął karteczkę ze sztucznej dłoni za pomocą drugiej, na szczęście całej, zdrowej i jego własnej ręki, i mrużąc oczy, odczytał drobny druk pokrywający papier:
Pracownia Implantów i Protez
>Glauber & Sons<
najlepsze protezy na świecie*
od 2455 roku
Nasz klient nasz pan
*Slogan "najlepsze protezy na świecie" nie odzwierciedla stanu rzeczywistego i jest hiperbolą użytą na mocy siódmego punktu paktu Sadańskiego z roku 2456
@MYSZA282
Nagle uderzyły go wspomnienia, a przynajmniej ich część. Potrzebował rozpaczliwie pieniędzy, zgłosił się jako tester nowych protez w tym zakładzie, dał sobie obciąć rękę i… Rozmyślania przerwał mu dźwięk rozsuwanych drzwi.
– Dzień dobry proszę pana! – to był jakiś doktor. Po przywitaniu się, zignorował go i wyjął z szafki srebrno-pomarańczową, nowoczesną protezę, podłączył ją do komputera, a gdy wszystkie wskaźniki zapaliły się na zielono zapytał się:
– To co proszę pana, zaczynamy zabieg?
znów @TW
-Zabieg!? -jęknął, patrząc na swoją podrygującą protezę. Był pewien, że takie coś musi się uleżeć, ładnie przyjąć… -Tak od razu?
-A na cóż nam czekać! -wykrzyknął uczony wyjątkowo radośnie i entuzjastycznie -Żelazo kuć trzeba póki gorące, panie… -zamarł nagle i spojrzał na nieszczęsnego byłego właściciela obu rąk jak na podejrzanego w sprawie przestępstwa. -Jak masz na imię?
Próbował sobie przypomnieć. Wiedział, że gdzieś to być powinno… Tak samo, jak poprzedni adres jego zamieszkania albo twarze ludzi których znał.
-Nie wiem. -jęknął przerażony. Czy to możliwe… Czy mogli tak po prostu zabrać mu pamięć?
Doktor przewrócił oczami.
-A mówią, że to ja jestem dziwny! -poskarżył się. -Ja przynajmniej wiem, że mam na imię Marv! Możesz mówić mi Marv! -zezwolił łaskawie osłupiałemu rozmówcy. -A ja cię będę nazywać… Obiekt Doświadczalny! -wykrzyknął, wyraźnie zachwycony własnym pomysłem. -Podoba ci się? Miałem chomika który się tak nazywał.
Zapytany przez chwilę rozmyślał, jaki los mógł spotkać tamtego chomika. Przez kolejną chwilę martwił się, że jego może spotkać podobny…
Imię Obiekt Doświadczalny było idiotyczne i uwłaczające.
Spojrzał na doktora. Uczony wpatrywał się w niego jak dziecko w reklamę Toucholofestu.
Ech, chyba miał absurdalnie miękkie serce…
-W porządku. -westchnął zrezygnowany.
-Doskonale, doskonale! -cieszył się doktor, wracając do nowej protezy. -Myślę, że się zaprzyjaźnimy, panie Obiekt! Tak wiele nas łączy… -zapewnił, kompletując po całym pomieszczeniu różne pudełeczka, słoiczki i narzędzia i składając je na metalowy wózek. -Ja też zaprzedałem się tej korporacji i teraz muszę dla niej niewolniczo pracować! -oznajmił, jakby była to najwspanialsza informacja na świecie.
Nie dla nowo nazwanego Obiekta. To miała być praca! Praca, do cholery, a nie sprzedaż samego siebie w niewolę!
Cóż, może ten wariat trochę przesadza…
-Nawet mi założyli bransoletę z nadajnikiem na kostkę, o! -pochwalił się Marv. -I teraz nie mogę wyjść poza obszar należący do korporacji.
-Do korporacji Glauber and Sons, tak? -Obiekt uświadomił sobie, że właściwie nie pamięta, dla kogo zdecydował się pracować. Po przeczytaniu kartki założył, że nazwa firmy właśnie na niej się znajduje, ale na dobrą sprawę… Po co mieliby mu dawać tę nazwę do ręki tuż po tym, jak wymazali mu ją z pamięci?
Marv popatrzył na niego jak na wariata i zbliżył się z wózkiem niebezpiecznie blisko.
-Oczywiście, że nie! -oburzył się. -Czy chce pan podczas demontażu i ponownego montażu być przytomny, czy może woli stan anestezji? -zapytał jak kelner w najwykwintniejszej restauracji (a przynajmniej tak to sobie Obiekt wyobrażał). -Mogę panu też zawiązać oczy, jeśli sobie życzy. Nie każdy lubi patrzeć na swoje wnętrze!
Potrząsnął głową.
-Więc co ta ulotka…
-Obawiam się, że przypięcie pana do stołu pasami nie jest opcjonalne… -ach, ulotka? -machnął ręką lekceważąco. -Poczyta pan ją sobie w wolnym czasie. Wiele ciekawych rzeczy w takich ulotkach można znaleźć… Tylko trzeba czytać między wierszami! -jego ton wypowiedzi nie stał się ani trochę mniej głupkowato naiwny, ale Obiektowi zdało się, że jednak coś się zmieniło… -I oczywiście obie strony, inaczej można przegapić promocje.
No to jak, anestezja czy tniemy na żywca?
@Poetka
Przerażonym wzrokiem wpatrywał się w doktora, nie mówiąc ani słowa. Marv wywrócił oczami.
– W takim razie ja zdecyduję za pana. Anestezja. Ech, ci pacjenci. Zawsze tacy niezdecydowani.
Podszedł do blatu znajdującego się naprzeciw drzwi i zaczął przygotowywać znieczulenie.
– Ja jednak poproszę bez znieczulenia – powiedział Obiekt bez zastanowienia. Z jakiegoś powodu nie chciał, by ten wariat decydował za niego. Dopiero po chwili jednak dotarło do niego, co właśnie powiedział.
A tutaj nominuję @.Margherita. i @Zwiedzamswiat
niewybitnaniepoetka
• AUTOR@.Emisia. Hah, ciekawa jestem jak to ludki kontynuują. I merci
TW
Nie wiem, czemu tego nie było u mnie w powiadomieniach… Bardzo się cieszę z rozwinięcia tego wątku :)