Wreszcie ktoś docenił postać Nevila (Tak to się pisze?). Moim zdaniem jest to najbarwniejsza postać z uniwersum czarodziejów. Wszyscy mają go za łamage, prawie charłaka o on w sercu nosi taki wielki ogień. Żadko zdaża mi się płakać gdy czytać książke ale gdy czytałam ten moment gdy Harry odwiedza Szpital św. Mungusta i spotykają gryfona. Potem jej babcia a na koniec gdy chowa ten skrawek papieru od gumy. Wzruszające… Ale musze przyznać, że już pod koniec trzeciej cześci robi się z niego niezła ciacho (mam dziwny gust). Wracając nikt go nie docenia chociać wreszcie na koniec dają mu troche chwały zabijając weża oraz za gadke przed Voldemortem. Dobra, końce ten wywiad jeśli chodzi o moje uwielbienia. Pa ;D