Hejka
Mam ważne ogłoszenie.
Zaczęło się od tego, że w piątek wsiadłam na Hestię. Trochę se postępowałyśmy i pokłusowałyśmy. Było też trochę galopu. Bardzo dobrze się z nią dogadywałam. (oczywiście nie odbyło się bez brykania) Siostra ustawiła mi drążki i ładnie je przejechałyśmy. Ogólnie pierwszy dzień z Hestią był super.
Drugiego dnia zabrałyśmy się na niziutkie skoczki. Szczerze hestia mogła je przejść, ale właśnie o to chodziło w tym ćwiczeniu, żeby zrobić tak żeby ona to przeskoczyła. My God męczyłam się z tym długo, ale po jakimś czasie wyszło. Jak ją już rozkłusywałam to ktoś nie powiedział "UWAGA" i po prostu wszedł do hali. Hestia się strasznie przestraszyła zaczęła dębować i brykać. Przez 10 minut ją uspokajałam. I dopiero na koniec spadłam. Bolało bardzo, ale wstałam otrzepałam się i wsiadłam. I ten moment był bardzo ważny. Ponieważ chce przekazać wszystkim. NIEWAŻNE czy upadek był bardzo bolesny, złamałaś kręgosłup, czy tylko rękę. Trzeba wsiadać potem na tego konia i przezwyciężyć strach! Ja po złamanym kręgosłupie wsiadłam na konia i mam się świetnie! Pamiętajcie o tym to jest bardzo ważne, żeby nie mieć potem załamania psychicznego i traumy. Nie trzeba tego zrobić od razu. Można nawet po 1 miesiącu, ale trzeba to zrobić, jeśli chce się dalej jeździć konno.
Mam nadzieję, że to sobie przemyślicie. Paa