Ej mam przemocne Story Time NIE RÓBCIE TEGO W DOMU!
Poszłyśmy z bff na sanki i w naszej wiosce jest taka jedna górka tylko w pobliżu bo nie wiem czy jest w ogóle gdziekolwiek jakaś inna i do niej też trzeba przejść taki kawał drogi no i tam poszłyśmy i ogólnie jak już tam byłyśmy prawie to tam są wokoło domy ale tylko trochę jest ich i 2 są tylko bezpośrednio przy lasku bo tam jest jakby taki lasek w którym jest ta górka, za laskiem jest taka droga prowadząca już do lasu (to jest taka łąka i po bokach jest tylko ścieżka taka wyjeżdżona przez samochody) i jak byłyśmy już tam blisko do tej górki i tam jest taki wjazd jakby tylko dla samochodów znaczy no taka ścieżka samochody nią jeżdżą i tylko tamtędy można na tą górkę wejść i nagle tam z tej ścieżki wyjechała ciężarówka która w ogóle z daleka wyglądała na jakąś ściśniętą taką i kij wie co robiła ciężarówka w lesie ale no jakby jak ona przejechała to tam w tym lesie już w tym cieniu takim bo była 16:30 stał jakiś typ taki nie wiem no nie widziałam twarzy z daleka więc nie wiem nawet kto to i zawahałyśm się i czekałyśmy chwilę a on nagle zaczął iść w naszą stronę, chwiał się i tak dziwnie szedł jak jakiś pingwin i wyglądał jakby był pijany bo w ogóle kilka razy zawracał i tak no potykał się non stop. Ja se zaczęłam na chillu w ogóle rękawiczkę zakładać na początku a bb już powoli szła, bo się wystraszyła bardzo i jakaś pani przeszła obok (która w ogóle nie wiem po co szła do lasu) i minęła go jakby go nawet nie widziała i ja zaczęłam później biec do bff, bo widziałam że on był już tak mega blisko w sumie jak na to że szedł tak koślawo i on mimo że się tak ciągle zawracał, nagle zaczął iść tylko w naszą stronę i nagle po prostu odwracamy się, a on zniknął i my takie zesrane zaczęłyśmy biec dalej. Zatrzymałyśmy się dopiero ma takim rozwidleniu skąd widać jej dom (dość daleko ale widać) i usiadłyśmy tam na boku na jej sankach bo wzięła koc i miałyśmy jakąś fazę jakbyśmy były pijane (ja rzucałam ścieżkami w słup, a ona się wywaliła na drodze oblodzonej normalnie jak lodowisko i marudziła później, bo się nie załapała w kadr na tt) i napisałyśmy W TYM SAMYM CZASIE ,,Cześć" – ja do swojego krasza, do ktorego już raz (trzy razy) pisałam 22 i 24 września, ale do tej pory mi nie odpisał więc dzisiaj usunęła tamte wiadomości, a ona do takiego typa, który ją kraszuje od 2 klasy podstawówki (a jesteśmy w 8) i oni ie gadają ze sobą jakoś od dwóch lat, bo się dowiedziała w 6 klasie, że on ją kraszuje, bo wtedy robił mega podchody do niej nawet poprzez innych ludzi i ostatnik dręczą ją sny z nim i jakiew dziwne sytuacje z nim zwiaząne się jej przytrafiają (no łącznie z tym napisaniem do niego). Jak napisałyśmy to zaczęłyśmy iść z tymi sankami zastanawiając się co rześmy w ogóle odwaliły. Bff miała mnie odprowadzić na stację, bo to jest jakby punkt po środku między naszymi domami i ona zostawiła po drodze sanki w domu i szłyśmy. Oczywiście musiało się znowu zwalić. Jak już byłyśmy przy stacji to jeszcze chciałam żeby ze mną tam weszła, bo to taka stara stacja i ten budynek jest jakiś nawiedzony (kiedyś ktoś tam mieszkał, ale chyba tam ktoś zginął, a teraz to ruina z otwartymi drzwiami i zabelkowanymi oknami, do tego wysokie mega i takie przerażające). Przed stacją jeszcze zadzwoniłyśmy na grupę na What's App'ie, bo nie chciałyśmy wracać po cichu i jeszcze same przed łąki do domów, ale zanim weszłyśmy na stację to nagle podjechało do nas jakieś auto. Takie wysokie z jakby zaokrąglonym dachem i granatowe. Siedział w nim sam typ jakiś starszy i się gapił, a szyba była dosłownie koło nas. Bff zaczęła biec, a ja za nią i ona do mamy zaczęła dzwonić przestraszona taka, a ja do taty i uciekłyśmy, bo tam blisko domy są. Przerażone takie zaczęłyśmy opowiadać i po nią kuzyn przyszedł, a po mnie tata przyjechał. Masakra. Ten dzień jest jakiś dziwny, ale z drugiej strony wcześniejsza część była zarąbista i ta gdy siedziałyśmy na rozwidleniu też była mega. Ogólnie to mam dzisiaj imieniny i ogarnęłam to dopiero na matmie w szkole (6 lekcja XD). I ogólnie serio nie polecam wychodząc po ciemku z domu, bo zawały dwa dzisiaj przeżyłam.

Ogólnie pisałam ten wpis 3 razy, bo ciągle mi wychodziło ze strony, porażka.