(I’m sorry za spam na prawdę) Zastanawiam się czy jest coś ze mną nie tak. Po prostu moim znienawidzonym przedmiotem szkolnym jest religia. Obecnie właśnie trwa, ale no bez kamerek.

Dla mnie jest to po prostu niepotrzebne, a do tego zabiera czas, gdy nam Pani każe robić jakieś zadania domowe, które później sprawdza na ocenę. Co roku zdajemy te same modlitwy, co dla mnie jest po prostu męczące, bo niektórych po prostu nie potrafię zapamiętać i co roku marnuje na to czas, zamiast uczyć się na coś bardziej istotnego, typu matma.

Do tego uważam, że ten przedmiot powinien być lekki i nieobowiązkowy, lecz nie w tym sensie co teraz, bo jeksi się wypiszesz, od razu jesteś dla innych niewierzącym (bynajmniej tak jest w mojej szkole), a ja wierząca jestem, tylko nie lubię tego przedmiotu i z chęcią bym się wypisała. A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze to, że mojej Pani katechetce zachciało się robić na sprawdziany.

Nie wiem czy to tylko moje zdanie. Może macie inaczej, nie mam pojęcia. Po prostu ja mam na ten temat zdanie takie, A nie inne.