Cześć przyszłam wam podwyższyć samoocenę/pośmiać się z mojego debilizmu.

Przez trzy lata nosiłam aparat na zęby cnie? I niedawno go zdjełam, ale muszem nosić jeszcze nocny żeby się to utrawaliło czy coś. No i wczoraj rano upuściłam go do kibla. Ale go nie umyłam, bo mame mnie zawołała żebym zrobiła ciasto na pizzę. Wieczorem też go nie umyłam, mimo że powinnam to robić codziennie bo jestem leniwą bułą. I założyłam go na noc.

No i dopiero dziś rano przypomniałam sobie że przecież wpadł do kibla. Brawo ja.

Jest mi smutno, bo pojechałam 40 km do galerii w największy upał, poryczałam się, bo głupia kremówka nie chciała się pokroić, w drodze powrotnej prawie pomyliłam autobusy (nie moja wina że wszystkie są takie same), a jedyne co przyniosłam to karmelki i książkę, która w teorii nie jest mi potrzebna, ale miała ładną okładkę.

Chciałabym wstawić cokolwiek, ale albo ludzie mnie gdzieś ciągają i nie dają żyć, albo jest tak gorąco że nawet mi się z łóżka niechce zejść.
Tyle dobrego (ekhem… dla mnie xD) że brateł sobie złamał palca u nogi. Again, drugi raz w tym roku. Ale za to nie skacze jak naćpana małpa. Nadrabia krzykiem, ale wata pomaga.

Zrobiłabym wsm jakiegoś konkursa, czy coś, ale nie mam pomysła na kategorie.