Cześć Misie!

Jeszcze raz pragnę Wam życzyć szczęśliwego nowego roku, abyście się dalej rozwijali i spełniali marzenia. Bądźcie zawsze sobą i nie róbcie niczego wbrew sobie!

A teraz główny powód dodania wpisu. Chciałam to zrobić wczoraj, ale zabrakło mi czasu. Chcę tu jakoś podsumować rok 2020. Będzie tutaj o moim życiu prywatnym, bo o mojej twórczości na tej stronie dodam jutro w specjalnym quizu.

Ten rok był mega dziwny, sylwester 2019-2020 spędziłam z dziewczyną, która obrażała mnie na każdym kroku, przez co w pierwszych godzinach 2020 miałam już go wystarczająco dość, a to był dopiero początek.

Później wróciłam do szkoły, gdzie kontynuowałam przygotowania do egzaminów. Oczywiście nie zabrakło tam mnóstwa testów i kartkówek, ale to akurat w całym tym roku było normą.

Na przełomie stycznia i lutego miałam ferie. Podczas drugiego tygodnia pojechałam w góry, gdzie naprawdę dobrze się bawiłam, chociaż był to czas zabawy, głupich wyzwań i śmiania się ze wszystkiego. Był to jeden z najlepszych okresów w tym roku.

Oczywiście po tym wróciłam do szkoły, jednak szybko w Polsce zapanowała pandemia i z dnia na dzień przenieśliśmy się na nauczanie zdalne. Nigdy nie zapomnę, gdy wicedyrektor przyszła, aby ogłosić nam tę wiadomość. Radość mojej klasy była olbrzymia, zresztą się nie dziwię. Miały to być dwa tygodnie przerwy, które znaczenie się rozciągnęły, ale lekcje online w podstawówce to był żart, czasem mieliśmy kilka lekcji w tygodniu, a czasem nie. Były jedynie rzeczy do wysłania, ale to było nawet znośne.

W czerwcu pisałam egzaminy ósmoklasisty i pomimo wielkiego stresu chętnie bym to powtórzyła. Atmosfera w sali była naprawdę cudowna. W tamtym miesiącu również ukończyłam podstawówkę, przez co większość osób z mojej klasy widziałam po raz ostatni. W dzień zakończenia roku moja przyjaciółka zerwała ze mną kontakt bez żadnego słowa, a kilka dni później mój przyjaciel napisał do mnie, że to koniec naszej znajomości. Wtedy było mi mega ciężko, bo w zasadzie zostałam sama.

Wakacje minęły mi bardzo ciężko, przez większość lipca nie miałam sił do zrobienia czegokolwiek. Dopiero po trzech tygodniach zebrałam się, aby wrócić, chociaż tutaj do życia, co dało mi trochę motywacji do działania. W zasadzie te dwa miesiące spędziłam na rzeczach związanych z liceum albo wyjazdami na biwak.

We wrześniu zaczęłam liceum. Stes, jaki towarzyszył mi podczas rozpoczęcia roku szkolnego, był olbrzymi. Bałam się, bo zaczęłam naukę w szkole prywatnej i widziałam mnóstwo dziewczyn z pełnym makijażem i markowymi rzeczami. W skrócie to towarzystwo, w którym bym się nie odnalazła. Na szczęście w mojej klasie było 10 osób i znalazłam osobę, z którą zaczęłam jakoś gadać.

Pierwszy dzień nauki był mega dziwny. Na każdej lekcji mówiliśmy jak mamy na imię, w jakiej podstawówce się uczyliśmy i jakie mamy hobby. Pomimo tych podstawowych informacji przez cały dzień panowała cisza. Bałam się otworzyć 7days’a, bo zbyt by szeleścił. Jakieś osoby wbiły ze starszych klas i podsumowały to słowami „ale stypa” i tak było, ale chyba to normalne. Przez ten pierwszy dzień jedna dziewczyna zmieniła profil i klasę, bo u nas było zbyt cicho. Zresztą w kwestii przechodzenia było strasznie dużo zamieszania w pierwszym semestrze.

Zostałam wtedy również przewodniczącą klasy i dostałam się do trójki samorządu szkolnego. Dalej bardzo się z tego cieszę.

Pod koniec września na weekend wyjechałam z oazą na rekolekcje. Pomimo że musiałam załatwić kilka spraw związanych ze szkołą, to świetnie się tam bawiłam. Te trzy dni zdecydowanie należą do najlepszego okresu i są w tym zestawieniu na samej górze. Co prawda później chorowałam dwa tygodnie, jednak nie żałuję, że tam pojechałam.

W październiku dotknęło nas po raz kolejny zdalne nauczanie i nie ukrywam, w liceum jest znacznie ciężej. Oprócz zwykłych rzeczy, które mamy do odesłania (najczęściej tego samego dnia do godziny 20) mamy też spotkania, gdzie realizujemy większość lekcji (oprócz wf i religii). W tym miesiącu miałam również bierzmowanie, co było dosyć ciekawym przeżyciem. Mega się tym stresowałam, ale było wspaniale.

Mijały kolejne miesiące, w listopadzie skończyłam 15 lat, jednak wiele to nie zmieniło, a rok trwał.

W grudniu nastały święta i zaczęłam mnóstwo rzeczy zamawiać (to zostało mi do teraz). Oprócz nauki było wiele fajnych rzeczy. Między innymi zrobiłam paczki z @im.sleepy, spędziłam rodzinnie święta, uczestniczyłam w spotkaniu opłatkowym na oazie (było to pierwsze spotkanie od jakiś 3 miesięcy).

Doczekałam się sylwestra i szczerze mówiąc, to mega się cieszę, że ten rok się kończy. Około północy wybiegłyśmy z przyjaciółką na ulicę, aby móc obejrzeć pokaż fajerwerków. Byłam w samej bluzie i lekkich spodniach, a każdy pytał się mnie, czy nie było mi zimno. I odpowiem też tutaj: nie, nie było mi zimno, zbyt się cieszyłam nowym rokiem.

A Wam jak minął 2020?

Dzisiaj rozpoczął się 2021, uważaj to za danie nam nowej szansy i wyjątkowo podjęłam się dwóch postanowień noworocznych. Po pierwsze pragnę przeczytać przynajmniej 53 książki, jest to w zaokrągleniu liczba tygodzi w roku. Drugim postanowieniem jest codzienne wychodzenie na spacer. Dzisiaj mi nie wyszło, ale przed chwilą wstałam, bo musiałam odespać, więc sobie wybaczam.

A Wy macie jakieś postanowienia?

19:37