Boli serce po tych wszystkich nocach,
najpierw był esemes, potem cisza,
wypłukana z nadziei, kiedy tylko widzę cię.
Chciałabym odzyskać siebie z grudnia,
w marcu jedna wiadomość zawiniła wszystko,
ale czy to byłoby dalej piękne,
kiedy przecież to nigdy nie było zdrowe.
Ty miałeś je cztery, a ja miałam tylko siebie,
zbyt szybko wszyscy stwierdzili: „podobasz mu się”.
Chciałam coś naprawić w czerwcu,
zmieniło się coś na jeden dzień, ale następnego dnia
z*****eś wszystko dla każdej z nas.
Zaufałam za szybko, mogłeś od początku nie chcieć nas,
właśnie straciłeś każdą z nas.
Choć postarajmy się, to może naprawić?
Ch**, j**** mnie to, nie chcę cię znać.

Zaczęłam widzieć, że nie jest to nawet przyjaźń, którą chciałam, ale tak ciężko jest mi się od ciebie oderwać.

Dzięki, przynajmniej poznałam przyjemność z pisania komuś dzień dobry i dobranoc, dałam serce na ręku, a ty go razem z fajką wywaliłeś przez balkon. Nie potrzebowałam twojego, bo chciałam dać komuś moje pod opiekę.

(nie chcę płakać w szkole, dlatego napisałam coś dla was)